W sobotni wieczór beniaminek PLK udał się na Kociewie w celu sprawienia swoim kibicom miłej, przedświątecznej niespodzianki. Przyjezdni nieźle weszli w mecz, mimo słabszej postawy Chrisa Czerapowicza byli w stanie po pierwszej połowie dotrzymywać kroku gospodarzom. Coś zacięło się jednak w ich szeregach w 3. kwarcie. W tej części pojedynku to Farmaceuci dyktowali warunki gry, zapewniając sobie przewagę w granicach 15 punktów, którą spokojnie utrzymali do końca. W oczy rzuca się przede wszystkim 20 strat ekipy Miasta Szkła Krosno. Według Dariusza Wyki to właśnie one były przyczyną porażki jego drużyny w Starogardzie Gdańskim.
- Trzynaście strat zrobiliśmy już po 1. połowie - zauważa Wyka. - Jakoś się trzymaliśmy, ale to już od początku źle prognozowało. Po przerwie Polpharma wyszła zdecydowanie bardziej agresywnie. My nie trafiliśmy kilku trójek z wolnych pozycji, Michael Hicks trafił za to ciężkie rzuty, grał świetne zawody i przegraliśmy. Taka jest koszykówka - dodaje podkoszowy Miasta Szkła Krosno.
Fani w Krośnie mogą zastanawiać się z czego wynika dysproporcja ich ulubieńców pomiędzy grą u siebie, a na wyjeździe. We własnej hali podopieczni Michała Barana wygrali już 5 razy, w delegacji tylko raz, gdy na początku zmagań pokonali Asseco Gdynia.
- Nie wiem z czego to wynika - zastanawia się Dariusz Wyka. - Wydaje mi się, że u siebie czujemy się bardziej pewnie, a na wyjazdach gdzieś to ucieka. Musimy wrócić do tego, co zagraliśmy w meczu z Asseco Gdynią, gdzie od razu mocno zaczęliśmy i udało się wygrać - podsumowuje.
Już w piątek beniaminek PLK zagra kolejne spotkanie przed własną publicznością, a jego rywalem będzie King Szczecin.
ZOBACZ WIDEO "Juras" o Materli, Ladies Fight Night i Oknińskim