Spotkanie w Bostonie przyciągało wiele uwagi. Mistrzowie NBA ostatnio nie potrafili wygrać, a Miami Heat byli ostatnimi czasy bardzo dobrze dysponowani. Już na starcie okazało się, że oba zespoły wystąpią bez podstawowych zawodników. Wśród Celtics zabrakło kontuzjowanego od dłuższego czasu Kevina Garnetta oraz Ray’a Allena. W składzie Miami nie pojawił się Dwyane Wade (pierwszy opuszczony mecz w sezonie), który dostał chwilę na złapanie oddechu po ostatnich morderczych bojach i meczach kończonymi kilkoma dogrywkami. Można powiedzieć, że Heat to specjaliści od dogrywek. Nie inaczej było w Bostonie.
Spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla "Celtów", którzy już w chwilę po rozpoczęciu prowadzili 24:10. Pomimo takiego startu do przerwy było już 54:49 dla ekipy z Florydy i emocje w TD Banknorth Garden zaczęły się na dobre. Druga połowa to walka kosz za kosz. Przy stanie 100:99 dla Celtics, jeden rzut wolny wykorzystał Mario Chalmers. Wygraną gospodarzom mógł dać Paul Pierce, jednak jego rzut równo z syreną nie znalazł drogi do kosza.
Dodatkowe pięć minut gry zaczęły się bardzo dobrze dla gospodarzy. Celnym rzutem za 3 punkty zrehabilitował się Pierce, a "Celci" prowadzili 106:100. Do końca dogrywki prowadzenie to nie było już zagrożone i ostatecznie Celtics uporali się z Heat 112:108.
- Wszystko sprowadza się do tego, że my mieliśmy w składzie Paula Pierca, a oni nie mieli w swoim Dwyana Wada - mówił po meczu szkoleniowiec Celtics Doc Rivers.
Pierce wywalczył dla swojej drużyny 36 punktów i zebrał z tablic 11 piłek. Bardzo dobry występ zaliczył również Rajan Rondo, który w swoich statystykach zapisał 27 punktów i 10 asyst.
- Jesteśmy drużyną. Nazywamy się Miami Heat. Nie ważne, czy jest z nami D-Wade czy go nie ma, jesteśmy drużyną. Oczywiście jest on bardzo ważną częścią naszego składu i naszym liderem. Ale kiedy jego nie ma w składzie, kiedy nie gra, ktoś musi przejąć po nim rolę. Dzisiaj kilku z nas to uczyniło - powiedział po meczu Michael Beasley, który był najskuteczniejszym zawodnikiem "Żaru" zdobywając 21 punktów.
Aż dwie dogrywki były potrzebne do rozstrzygnięcia pojedynku pomiędzy Houston Rockets a Detroit Pistons. W Toyota Center oba zespoły od początku spotkania toczyły niezwykle wyrównany pojedynek. W końcówce "Tłoki" prowadziły już różnicą 3 punktów, jednak "Rakiety" zdołały doprowadzić do remisu 82:82. W ostatniej akcji regulaminowego czasu gry szalę zwycięstwa na korzyść ekipy z Detroit mógł przechylić Walter Hermann, ale jego rzut zza łuku nie wpadł.
Pierwsza dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia. Bliżej wygranej byli gospodarze, ale akcja Rona Artesta nie dała punktów "Rakietom", a na tablicy wyników było 91:91. Drugą dogrywkę gospodarze zaczęli od runu 11:1 i sprawa zwycięzcy w tym meczu była jasna.
Ekipa Pistons do Houston przybyła osłabiona brakiem Richarda Hamiltona, Allana Iversona i Rasheeda Wallaca. Pod nieobecność tego tria najskuteczniejszym w ekipie Pistons okazał się Arron Afflalo z 24 punktami na koncie.
- To głupie, jak frustrujące to jest - powiedział po meczu Rodney Stuckey, który na swoim koncie zapisał 21 punktów i 10 asyst. - Próbowałem być tak bardzo agresywny, jak tylko umiem, ale nie czułem w sobie mocy. Graliśmy tak twardo, jak tylko potrafimy, ale nie dało to efektu.
Bohaterem Rockets był chiński środkowy Yao Ming, który zdobył 31 punktów i zebrał 15 zbiórek.
- Zrobiliśmy bardzo dobrą robotę w samej końcówce meczu. Yao wykonał kawał dobrej roboty. Mieliśmy go pod koszem i trudno było by go nie wykorzystać. Podawaliśmy mu piłki na centra, a on wiedział co z nią zrobić - skomentował Aaron Brooks, który 7 ze swoich 14 punktów zdobył w drugiej dogrywce.
Problemów z odniesieniem 50. wygranej w sezonie nie mieli koszykarze Orlando Magic. "Magicy" już po pierwszej połowie meczu prowadzili 65:35. Liderem ekipy z Florydy był tradycyjnie Dwight Howard. Superman zakończył spotkanie z 28 punktami, 12 zbiórkami i 7 asystami na swoim koncie.
Kolejny udany występ na swoim koncie zanotował Marcin Gortat. Polski środkowy spędził na parkiecie niespełna 16 minut. W tym czasie wywalczył 10 punktów (4/4 z gry i 2/2 z linii rzutów wolnych) i zebrał z tablic 8 piłek.
Niezwykle ważne zwycięstwo odnieśli Phoenix Suns, którzy nadal liczą na udział w tegorocznym play off. "Słońca" we własnej hali pokonały Philadelphie 76ers, którzy dzień wcześniej uporali się w Staples Center z Los Angeles Lakers. 26 punktów, 11 zbiórek, 3 asysty i 3 bloki to dzieło "Diesela". O’Neal zdominował grę pod koszami i trafił 12 z 18 rzutów z gry. 25 punktów do dorobku Suns dołożył Jason Richardson, 24 Steve Nash, a 21 Grant Hill.
W starciu Los Angeles Clippers z Washington Wizards niecodziennym wyczynem popisał się rozgrywający z LA Baron Davis, który w swoich statystykach zapisał aż 20 asyst, a jego Clippers wygrali spotkanie 123:108.
Wyniki:
Charlotte Bobcats - Sacramento Kings 104:88
(G.Wallace 25 (12 zb), E.Okafor 16 (10 zb), R.Felton 14 - R.McCants 30, F.Garcia 17, J.Thompson 10)
Boston Celtics - Miami Heat 112:108 (po dogrywce)
(P.Pierce 36 (11 zb), R.Rondo 27 (10 as), E.House 16 - M.Beasley 21, M.Chalmers 19, J.O’Neal 17)
Indiana Pacers - Portland Trail Blaizers 85:95
(D.Granger 35 (10 zb), R.Hibbert 14, J.Jack 13 - B.Roy 20, T.Outlaw 15, S.Blake 14)
New York Knicks - New Jersey Nets 89:115
(A.Harrington 21, N.Robinson 18, D.Lee 13 - V.Carter 29, B.Loopez 23, K.Dooling 17)
Oklahoma City Thunder - Chicago Bulls 96:103
(K.Durant 28, J.Green 18, R.Westbrook 15 - D.Rose 25, J.Salmons 20, B.Gordon 18)
Milwaukee Bucks - Orlando Magic 80:106
(C.Villanueva 17, R.Jefferson 13, L.Ridonur 10 - D.Howard 28 (12 zb), H.Turkoglu 14 (10 zb), R.Lewis 13)
Memphis Grizzlies - Denver Nugetts 109:111
(R.Gay 30, O.J.Mayo 16, H.Warrick 16 - C.Anthony 35, J.R.Smith 21, N.Hilario 19)
New Orleans Hornets - Minnesota Timberwolves 94:93
(C.Paul 26 (10 as), R.Butler 14, D.West 14 - K.Love 23 (11 zb), R.Gomes 17, R.Carney 12)
Houston Rockets - Detroit Pistons 106:101 (po 2 dogrywkach)
(Y.Ming 31 (15 zb), R.Artest 26, L.Scola 14 – A.Afflalo 24, R.Stuckey 21 (10 as), A.McDyess 14 (20 zb))
Phoenix Suns - Philadelphia 76ers 126:116
(S.O’Neal 26 (11 zb), J.Richardson 25, S.Nash 24 (10 as) - A.Miller 23, T.Young 23, L.Williams 21)
Los Angeles Clippers - Washington Wizards 123:108
(E.Gordon 26, A.Thornton 22, S.Novak 21 - A.Jamison 24 (11 zb), N.Young 18, D.Songalia 14)
Tabele:
EASTERN CONFERENCE
ATLANTIC DIVISION
y-Boston 51 18 .739
Philadelphia 34 32 .515
New Jersey 29 39 .426
NY Knicks 28 39 .418
Toronto 24 44 .353
CENTRAL DIVISION
y-Cleveland 54 13 .806
Detroit 33 34 .493
Chicago 32 37 .464
Milwaukee 31 39 .443
Indiana 28 41 .406
SOUTHEAST DIVISION
x-Orlando 50 18 .735
Atlanta 40 28 .588
Miami 36 31 .537
Charlotte 30 38 .441
Washington 16 53 .232
WESTERN CONFERENCE
NORTHWEST DIVISION
Denver 44 25 .638
Portland 43 25 .632
Utah 42 26 .618
Minnesota 20 48 .294
Oklahoma City 19 49 .279
PACIFIC DIVISION
y-LA Lakers 53 14 .791
Phoenix 37 31 .544
Golden State 24 43 .358
LA Clippers 17 51 .250
Sacramento 14 54 .206
SOUTHWEST DIVISION
San Antonio 45 22 .672
Houston 45 25 .643
New Orleans 42 25 .627
Dallas 41 27 .603
Memphis 17 50 .254
x - zapewnione prawo gry w fazie play off
y - zapewnione pierwsze miejsce w dywizji na koniec sezonu