Pomimo dobrej postawy Pawła Leończyka, Anwil Włocławek musiał obejść się smakiem w meczu trzynastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki. Uległ na wyjeździe Rosie Radom 61:74, nie rewanżując się tym samym za przegraną rywalizację półfinałową z poprzedniego sezonu.
- Dobrze rozpoczęliśmy to spotkanie, na początku wszystko pomyślnie się układało - silny skrzydłowy odniósł się do wygranej 19:16 pierwszej odsłony. - W drugiej kwarcie Rosa trafiała na bardzo dobrej skuteczności "za trzy". Mecz był wyrównany, ale schodziliśmy do szatni z wynikiem minus pięć i trzecia kwarta zadecydowała o końcowym rezultacie tego spotkania - podkreślił.
Padła ona łupem wicemistrzów Polski (20:11). - Rosa trafiała dużo rzutów z trudnych pozycji w trzeciej kwarcie i nam "odskoczyła". Mieliśmy plan na ten mecz i staraliśmy się grać według niego, ale popełnialiśmy sporo błędów. Przegraliśmy tę część wyraźnie, później staraliśmy się jeszcze odrobić straty, zmniejszyliśmy dystans do ośmiu czy siedmiu punktów, graliśmy dobrze w obronie, ale nie trafiliśmy dwóch czy trzech rzutów z czystych pozycji i to nie pozwoliło nam wrócić do gry - wyliczał 30-latek.
Pomimo ambitnej postawy w końcowych dziesięciu minutach, Anwil nie potrafił zniwelować dystansu do gospodarzy. - Rosa utrzymywała przewagę w czwartej kwarcie, nie mogliśmy jej zmniejszyć, żebyśmy wiedzieli, że to jest kwestia dwóch posiadań i jesteśmy dalej w grze. W końcówce rywale bardzo dobrze egzekwowali rzuty wolne i niestety przegraliśmy ten mecz - zakończył Leończyk.
Przez prawie 32 minuty spędzone na parkiecie zdobył 12 punktów, będąc drugim, po Josipie Sobinie, najlepszym strzelcem Rottweilerów. Zanotował skuteczność 5/9 "za dwa" i miał sześć zbiórek, asystę oraz blok.
ZOBACZ WIDEO Kibice nieodłącznym elementem rywalizacji na Dakarze (TVP 2, 09.01.2017) (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}