WP SportoweFakty: Jak oceni pan ostatni mecz w Poznaniu? Z jednej strony nie był on lekki, łatwy i przyjemny. Z drugiej natomiast praktycznie cały czas kontrolowaliście go.
Łukasz Wilczek: Basket nie jest dla nas wygodnym przeciwnikiem, co pokazał mecz w pierwszej rundzie, kiedy niespodziewanie przegraliśmy w Warszawie. Zespół jest młody, wybiegany, gra entuzjastyczną koszykówkę i potrafi sprawiać problemy wyżej notowanym rywalom. Dla nas najważniejsze jest zwycięstwo. Zanotowaliśmy udany rewanż, a nasza wygrana nie była zagrożona.
[b]
Początek meczu był lekko szokujący. Rywale was czymś zaskoczyli?[/b]
- Gospodarze mieli serię 8:0, ale po chwili to my zaliczyliśmy passę 14:0, także sytuacja zmieniła się dość szybko. Trochę za długo wchodziliśmy w mecz, ale potrafiliśmy przejąć kontrolę i nie pozwoliliśmy odskoczyć rywalom. Szybko otrząsnęliśmy się i wróciliśmy na właściwe tory.
ZOBACZ WIDEO Jak pomóc szczęściu na Dakarze? (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Oba zespoły popełniły zaskakująco wiele strat. Dłuższa przerwa świąteczna mogła spowodować, że pewne mechanizmy w grze nie funkcjonowały tak jak trzeba?
- Moim zdaniem przerwa była nawet zbyt długa. Treningi czy mecze sparingowe nie zastąpią meczów o stawkę. Na pewno trzeba ponownie nabrać automatyzmu. Do spotkania w Poznaniu nie przywiązałbym jednak zbyt dużej wagi. Zrealizowaliśmy nasz cel, odnieśliśmy już siódme zwycięstwo z rzędu i pniemy się w tabeli.
Dzięki zwycięstwu w Poznaniu awansowaliście na drugie miejsce. Analizujecie już tabelę pod kątem najważniejszych meczów w tym sezonie?
- Najważniejsze mecze w sezonie odbędą się dopiero w fazie play-off, do której jeszcze daleka droga. Chcemy zakończyć sezon zasadniczy na pozycji lidera i do realizacji tego celu dążymy. Przed nami jednak niemal cała runda rewanżowa. Jeszcze wiele może się zdarzyć.
Jak to jest z tą przewagą parkietu? Jedni zawodnicy mówią, że w play-offach jest ona kluczowa, a z drudzy zdecydowanie ją lekceważą. Jaka jest pana opinia?
- Z doświadczenia wiem, że jednak lepiej mieć przewagę własnego parkietu w decydujących meczach. Pokazał to przede wszystkim ubiegły sezon. Kto wie, jak zakończyłaby się nasza finałowa rywalizacja z Miastem Szkła, gdybyśmy po sezonie uplasowali się wyżej do rywali. Przewaga parkietu daje także psychologiczną przewagę. Bez względu na wszystko, w każdym spotkaniu trzeba walczyć do upadłego, ponieważ najważniejsze są zwycięstwa, które budują morale całej drużyny.
[b]
Przed wami spotkanie z Astorią Bydgoszcz. Utrzymanie pełnej koncentracji będzie kluczem do sukcesu?[/b]
- Koncentracja, cierpliwość i konsekwencja. Nie musimy od razu rzucać się na przeciwnika. Wystarczy, że przez cały mecz będziemy konsekwentnie budować przewagę. Astorii nie można lekceważyć, ponieważ potrafi sprawiać niespodzianki. Jesteśmy jednak pewni siebie i nie zamierzamy być zbytnio gościnni.
Do Warszawy po kilku miesiącach wróci były gracz Legii - Mateusz Bierwagen. Z jego strony może napłynąć dla was największe zagrożenie?
- Mateusz jest doświadczonym zawodnikiem, który ma swoje atuty. W ostatnich sezonach zrobił dla Legii wiele dobrego. Dla niego sobotni mecz będzie miał zapewne większy ciężar gatunkowy. Znamy się bardzo dobrze i na pewno zadbamy o to, żeby nie rozwinął skrzydeł.
Rozmawiał Jakub Artych