[b]
WP SportoweFakty: Jakie są pana pierwsze wrażenia z pobytu w zespole Polfarmeksu Kutno?[/b]
D.J. Thompson: Pozytywne. Jestem zbudowany postawą zespołu na treningach, jak i podczas ostatniego spotkania z Polpharmą Starogard Gdański. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w koszykówkę, choć nasz bilans na to nie wskazuje.
Uważam, że mogliśmy nawet pokusić się o wygraną na Kociewiu, ale kilka prostych błędów zadecydowały o naszej porażce. Biorę to na siebie, bo w paru sytuacjach nie pomogłem drużynie. W kolejnych spotkaniach z moją formą będzie lepiej.
Ostatnie ligowe spotkanie rozegrał pan jeszcze w poprzednim sezonie. Tak długa przerwa musiała odbić się na dyspozycji. Czuł pan głód koszykówki?
- Ogromny, ale starałem się spokojnie prowadzić grą zespołu. Nie chciałem szaleć na boisku i wprowadzać niepotrzebnej nerwowości. To nikomu nic dobrego by nie przyniosło. Nie ukrywam, że w pierwszym spotkaniu zależało mi na tym, by poznać drużynę i przyjrzeć się zawodnikom. To ja jestem rozgrywającym i to ja muszę wiedzieć, jak grają poszczególni koszykarze. Myślę, że to była dobra lekcja na przyszłość.
Myślę, że Polfarmex potrzebował takiego zawodnika. Mam na myśli rozgrywającego, który przede wszystkim koncentruje się na zespole, a nie na własnych statystykach.
- To prawda. Taką rolę chcę właśnie odgrywać. Zależy mi na tym, aby wszyscy zawodnicy byli zaangażowani w naszą grę w ataku, jak i w obronie. Nie może to wyglądać tak, że 2-3 zawodników rzuca, a reszta tylko się przygląda. W ten sposób za wiele nie osiągniemy.
ZOBACZ WIDEO Powodzie i górskie lawiny znów powstrzymały Rajd Dakar (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Nie sposób nie zapytać o samą kwestię transferu do Polfarmeksu Kutno. Z różnych źródeł wiem, że był pan jedną nogą w zespole TBV Startu Lublin.
- Faktycznie przez kilka dni mój agent negocjował kontrakt z zespołem z Lublina. Nawet w pewnym momencie myślałem, że już jestem zawodnikiem tego klubu, ale sprawy potoczyły się tak, że wylądowałem w Kutnie.
Dlaczego?
- Sprawy potoczyły się w błyskawicznym tempie. Myślę, że klubowi z Lublina zabrakło determinacji. Za bardzo zwlekano z podjęciem ostatecznej decyzji. Polfarmex był za to zdeterminowany. Chyba jeszcze nigdy w karierze tak szybko nie porozumiałem się z klubem.
Słyszałem, że w dwie godziny wszystko ustaliliście.
- Tak. W nocy polskiego czasu odbyły się te negocjacje. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia i znów mogę występować na ligowych parkietach.
To dla pana już trzecia przygoda z polskimi boiskami.
- To prawda. Nadal pamiętam Koszalin. To był fantastyczny okres w mojej karierze. Powiem szczerze, że nigdzie tak dobrze mi się nie grało. Kibice AZS_u byli znakomici. Na każdym meczu tworzyli świetną atmosferę. Słyszałem, że drużyna gra teraz w nowej hali. Nie miałem okazji jej zobaczyć. Pamiętam tylko stary obiekt, z którym mam wiele dobrych wspomnień. Nie ukrywam, że bardzo czekam na wyjazd do Koszalina. Wiem, że już niedługo będziemy grali z AZS-em.
W Anwilu grał pan za to z Dardanem Berishą.
- Dokładnie. I poniekąd też dlatego zdecydowałem się na transfer do Polfarmeksu. Znałem jego umiejętności. Podobnie Michaela Frasera, który jest bardzo dobrym podkoszowym. Wracając do Anwilu - miałem tam okazję grać z wieloma świetnymi zawodnikami. Najlepiej wspominam oczywiście Andrzeja Plutę, który jest ikoną klubu z Włocławka.
Rozmawiał Karol Wasiek