207 milionów dolarów dla gwiazdy NBA?!

AFP / Na zdjęciu: Stephen Curry
AFP / Na zdjęciu: Stephen Curry

Stephen Curry może trafić w lecie na rynek wolnych agentów, ale nie zamierza jednak odchodzić z Golden State Warriors. Oni mogą zaoferować mu olbrzymie pieniądze.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=16154]

Stephen Curry[/tag] bezapelacyjnie należy do grona najlepszych zawodników w lidze NBA. Udowodnił to zdobywając dwie z rzędu nagrody dla najbardziej wartościowego gracza rozgrywek (w sezonie 2014/15 i 2015/16). Mimo to znakomity strzelec jest dopiero czwarty pod względem zarobków w ekipie z Oakland. Wyprzedzają go Klay Thompson, Draymond Green i Kevin Durant. Curry za bieżące rozgrywki zainkasuje nieco ponad 12 milionów dolarów, co daje mu dopiero... 74. miejsce wśród wszystkich zawodników ligi.

- Zostałem nauczony, aby nigdy nie liczyć pieniędzy drugiego człowieka. Mam to co mam i dbam o to. Gdybym narzekał, że w ciągu czterech lat zarobiłem nieco ponad 44 miliony dolarów, wówczas miałbym problemy w życiu - skomentował.

Wkrótce jednak Curry może otrzymać znaczącą podwyżkę. Według nowej CBA, czyli umowy zbiorowej zawartej pomiędzy władzami NBA a unią zawodników, zawodnik będzie mógł podpisać pięcioletni kontrakt, który może zagwarantować mu nawet 207 milionów dolarów! To mocny argument po stronie Wojowników, by zatrzymać go u siebie. Inne zespoły będą mogły zapłacić mu co najwyżej 135 milionów dolarów w czteroletniej umowie.

Pieniądze nie będą jednak kluczowym czynnikiem w procesie decyzyjnym 28-latka. - Od pierwszego dnia, gdy ktoś zapytał mnie o wolną agenturę, odpowiadam - Golden State Warriors to perfekcyjne miejsce do gry. Nasi fani są rewelacyjni, cała organizacja jest znakomita, trzymamy się razem i co roku walczymy o mistrzostwo. Naprawdę nie widzę powodów, które ciągnęłyby mnie w inne miejsce - podsumował.

Jeśli koszykarz wcześniej nie zdoła porozumieć się z dotychczasowym pracodawcą, co jest mało prawdopodobnym scenariuszem, 1. lipca wejdzie na rynek wolnych agentów.

ZOBACZ WIDEO Dakar 2017 przeszedł do historii (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: