Mecz z Asvelem Lyon w trzynastej kolejce Basketball Champions League był dla Daniela Szymkiewicza trzecim występem w tych rozgrywkach. Wcześniej rozgrywający pauzował z powodu kontuzji stopy. Na parkiet powrócił dopiero pod koniec grudnia, a spotkanie we Francji było pierwszym, w którym zaprezentował się w tak dużym wymiarze czasowym.
Na boisku spędził 21,5 minuty. W tym czasie zdobył 13 punktów, będąc trzecim, po Darnellu Jacksonie (16 "oczek") i Michale Sokołowskim (14) strzelcem wicemistrzów Polski. Trafił 5/9 rzutów z gry i 3/3 wolne. Ponadto miał dwie zbiórki, dwie asysty i przechwyt. Zakończył zawody ze wskaźnikiem efektywności +13.
- Bardzo trudno było zatrzymać rywali, zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy trafili zdecydowaną większość rzutów "za trzy", bodajże osiem na dziesięć. Ciężko było po czymś takim podnieść się i wyjść na parkiet, ale to zrobiliśmy. Daliśmy z siebie wszystko to, co mogliśmy, walczyliśmy o każdą piłkę - podkreślił na konferencji prasowej Szymkiewicz.
Po początkowych dwudziestu minutach mistrzowie Francji prowadzili 54:38. - Asvel jest bardzo silną drużyną, posiadającą w składzie świetnych i doświadczonych zawodników - komplementował przeciwników 22-latek.
Podopieczni Wojciecha Kamińskiego od dłuższego czasu muszą sobie radzić bez Tyrone'a Brazeltona. - Ten sezon jest dla nas bardzo ciężki. Nie zagraliśmy nawet jednego meczu w pełnym składzie - zwrócił uwagę Szymkiewicz. - Tyrone jest bardzo dobrym koszykarzem, potrzebujemy go. Wróci do nas za kilka tygodni. Co prawda nie zagra już w Lidze Mistrzów, ponieważ zostało nam ostatnie spotkanie, ale bardzo przyda nam się w polskiej lidze - zaznaczył utalentowany rozgrywający.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: z Ewą Piątkowską już nigdy się nie pogodzimy