To już nie jest zwykła maszyna, tylko samo TGV. Krośnieński Klub Koszykówki w sobotę odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu (77:70), które pozwoliło ekipie z Podkarpacia awansować na 4. miejsce w PLK. Wygrana beniaminkowi nie przyszła jednak lekko, łatwo i przyjemnie.
- Emocje w tym meczu były naprawdę olbrzymie - przyznaje trener Michał Baran. - Pierwsza moja myśl jest taka, że zwyciężyliśmy w meczu, w którym nam nie szło. Robiliśmy proste błędy, dawaliśmy łatwe punkty przeciwnikowi i nie realizowaliśmy założeń taktycznych w pierwszych dwóch kwartach. Daliśmy się rozpędzić drużynie ze Słupska - zauważa szkoleniowiec.
Z biegiem czasu było już tylko lepiej. Miasto Szkła weszło już na swoje właściwe tory, będąc równorzędnym przeciwnikiem dla zespołu ze Słupska. - Cały czas wierzyliśmy w możliwość odniesienia zwycięstwa. Taki mam zespół, który zawsze gra do końca. Zostaliśmy za to nagrodzeni - tłumaczy sternik z Krosna.
Według Michała Barana, zwycięstwo Miasta Szkła Krosno nie byłoby możliwe bez ich wiernych kibiców, którzy zrobili w hali prawdziwy kocioł.
ZOBACZ WIDEO Cezary Trybański: Marzyłem, żeby zobaczyć Jordana (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Zwycięstwo nie byłoby możliwe bez super postawy naszych kibiców. W momencie gdy przegrywaliśmy w czwartej kwarcie ośmioma punktami, to cała hala na stojąco dołączyła się dopingiem. Wybiła tym samym zespół ze Słupska z rytmu, który zaczął popełniać proste błędy - analizuje.
Czwarte zwycięstwo z rzędu beniaminka to wielka sprawa, jednak paradoksalnie to nie był wielki mecz Miasta Szkła Krosno. Warto pochwalić natomiast Jakuba Dłuskiego czy Dino Pitę, który okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy (14 pkt).
- Swoje problemy miał w tym meczu Chris Czerapowicz, który spokojnie odpoczął trochę na ławce. Jego ciężar zdobywania punktów wziął na siebie tym razem Dino Pita. Cieszę się, że tak szybko zaczął funkcjonować w naszym zespole. Myślę, że odnieśliśmy super zwycięstwo. Jest to dla nas wielka sprawa - kończy Michał Baran.