Na pewno nie tak wyobrażali sobie kibice bydgoskiego zespołu początek nowego roku. Miało być nowe otwarcie, a jak na razie jest klapa. O ile porażka z Jamalex Polonią w Lesznie była trudna do przyjęcia, to nastąpiła chociaż po zaciętym pojedynku. Za to w kolejnych trzech starciach gra bydgoszczan za bardzo falowała, przez co w pewnym momencie rywal im odskakiwał i nie dało się już go dogonić.
Nic zatem dziwnego, że przed Enea Astorią Bydgoszcz cały czas dużo pracy, a nastroje w drużynie bardzo dalekie są od niezłych. Dało się to wyczuć w słowach kapitana, Mateusza Bierwagena, który nie za bardzo wiedział, co powiedzieć na pomeczowej konferencji.
- Jestem tutaj z racji pełnionej funkcji. Nie mogę się zapaść pod ziemię, ale mam taką ochotę, bo jest mi po prostu wstyd za ten występ - stwierdził dosadnie. A paradoksem jest to, że akurat on wielkich pretensji do siebie mieć nie powinien, gdyż zagrał jeden z najlepszych meczów w ostatnich latach.
Takiego Mateusza Bierwagena kibice ostatni raz widywali przed jego odejściem do Legii Warszawa - nieustępliwego, z ciągiem na kosz i podejmującego dobre decyzje na parkiecie. Przeciwko SKK zdobył aż 26 punktów, ale na nic się to zdało, gdyż z Bydgoszczy to rywale wyjeżdżali w dobrych nastrojach, po wygranej 96:87.
- Gratuluję przeciwnikom. Mam nadzieję, że z chłopakami zbierzemy się w sobie i będziemy starać się realizować ten cel, jakim jest utrzymanie w I lidze. Wszystkim na tym bardzo zależy - dodał. A rywalom miał czego gratulować, gdyż dla SKK była to pierwsza wyjazdowa wygrana w sezonie!
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
- Jest ciężko, ale mamy nadzieję, że się przełamiemy i ten sezon zakończymy tak, jak sobie wszyscy tego życzymy - zakończył wyraźnie zrezygnowany. A okazja do przełamania już w środę, choć łatwo Enea Astoria mieć nie będzie, gdyż na jej drodze stanie trzecia w tabeli I ligi Spójnia Stargard.
Warto dodać, że w tym meczu do grodu nad Brdą powrócą Wojciech Fraś, Marcin Dymała i przede wszystkim wieloletni kapitan klubu, Paweł Lewandowski. Bydgoscy kibice będą więc mieli okazję oglądać grę trzech byłych koszykarzy swojego zespołu, choć nie jest tajemnicą, że jedynie dwóch z nich darzą oni sympatią. Początek spotkania w środę o 19:00.