Piotr Szczotka: Też kiedyś trafiłem rzut na zwycięstwo

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Z Piotrem Szczotką rozmawiamy o szalonym meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza (90:89). Kapitan Asseco Gdynia przy okazji wspomina także swój rzut na zwycięstwo, który oddał w sezonie 2004/2005. Wtedy jeszcze reprezentował barwy Astorii Bydgoszcz.

[b]

WP SportoweFakty: 75 przewinień, dziewięciu zawodników z pięcioma faulami, 108 rzutów wolnych i rzut równo z syreną na zwycięstwo. Czy Piotr Szczotka miał kiedyś okazję grać w tak zwariowanym spotkaniu? [/b]

Piotr Szczotka: Działo się. Z pewnością taki mecz na długo zostanie w naszej pamięci, ale także kibiców. Trochę tych spotkań w karierze rozegrałem, ale takiego sobie nie przypominam. Chociaż kiedyś sam trafiłem buzzer-beatera zza połowy.

To było w sezonie 2004/2005.

- Tak. Grałem wtedy w Astorii Bydgoszcz. Walczyliśmy z AZS-em Koszalin o play-off. Trafiłem na zwycięstwo. Oj, była radość. Pamiętam, że rzut wyprowadzałem z pępka. Coś niesamowitego. Teraz jednak cieszę się jeszcze mocniej.

Dlaczego?

- Bo drużynę do wygranej poprowadzili młodzi, zdolni koszykarze. Jankowski, Frąckiewicz, Konopatzki, Czerlonko dali ten impuls do odrabiania strat. Takie zwycięstwa motywują ich do jeszcze cięższej pracy na treningach.

Jak to było z sędziowaniem w tym meczu? 

- Szczerze? Ja się nie znam na sędziowaniu. Od tego są inni. Jest gwizdek i koniec. Dyskusje niczego nie zmienią. Ja nigdy nie chodzę do arbitrów i nie prowadzę z nim rozmów w trakcie gry. Trzeba skupić się na robocie. Jeśli koszykarz chodzi i dyskutuje, to oznacza, że nie gra. Traci koncentrację.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: medale paraolimpijskie już mam, czas na medal IO zawodowców

To stara się pan przekazać młodym zawodnikom?

- Tak. Tym bardziej, że młodzi zawodnicy to już w ogóle nie powinni rozmawiać z sędziami. Dziwne, żeby 18-letni chłopak szedł do arbitra i dyskutował. Bo o czym? Trzeba skupić się na grze.

[b]

Trener Frasunkiewicz po meczu z Polpharmą Starogard Gdański nie przebierał w słowach. Mówił ostro: Niektórzy myślami są już przy kolejnym sezonie, zaczynają liczyć pieniądze. Jak drużyna zareagowała na te słowa?
[/b]

- W trakcie sezonu zdarzają się lepsze i gorsze mecze. Ten w Starogardzie Gdańskim był po prostu fatalny. Byliśmy w dołku. Takie słowa myślę podziałały mobilizująco na drużynę. Kompletnie inaczej wyglądaliśmy na tle MKS-u, który jest silną ekipą. Myślę, że wróciliśmy na dobre tory. Walczymy o utrzymanie.

Odskoczyliście drużynom z dołu tabeli.

- To prawda, ale należy pamiętać, że to dopiero początek drugiej rundy. Jeszcze sporo meczów przed nami. Aczkolwiek szczęście w końcu uśmiechnęło się do naszej drużyny. Przegraliśmy kilka spotkań na styku - w Radomiu, Włocławku i w Zielonej Górze. Teraz to my mieliśmy tego farta w końcówce.

Rozmawiał Karol Wasiek

Komentarze (0)