W niedzielny wieczór Rosa zrewanżowała się Treflowi Sopot za porażkę w pierwszym meczu, wygrywając w hali MOSiR w Radomiu 79:73. Z nawiązką odrobiła więc trzypunktową stratę (82:85) ze spotkania rozegranego w Trójmieście.
Wicemistrzowie Polski odnieśli więc drugie zwycięstwo z rzędu. Nadal trwa natomiast kiepska seria podopiecznych Zorana Marticia, którzy przegrali pięć ostatnich pojedynków. Rozpoczęła się od niespodziewanej wpadki w Lublinie. Następnie Trefl musiał uznać wyższość Anwilu, Stelmetu i BM Slam Stali.
- Gratulacje dla drużyny przeciwnej, wyszła z kryzysu, a my w nim dalej jesteśmy. Ten mecz pokazał, że mamy charakter i potrafimy walczyć, tak też było do końca - podkreślił na konferencji prasowej Marcin Stefański. Wynik niedzielnej konfrontacji przez blisko 40 minut oscylował wokół remisu. Kluczowy okazał się finisz czwartej kwarty.
- W ostatnich meczach nie udało nam się wygrać zbiórki, tym razem w tym elemencie byliśmy górą - zwrócił uwagę 33-latek. On i koledzy zgarnęli z tablic 34 piłki, przy 29 takich zagraniach przeciwników.
- Było parę strat, dziwnych sytuacji na boisku, które spowodowały to, że my jesteśmy zespołem przegranym - dodał podkoszowy, który przedwcześnie musiał opuścić boisko z powodu popełnienia pięciu fauli. Przez blisko 23 minuty zdobył trzy punkty. Ponadto miał trzy zbiórki i dwa przechwyty.
ZOBACZ WIDEO Cezary Kucharski zdradził plany na przyszłość Roberta Lewandowskiego. Zaskakujący kierunek