Bogdan Pamuła (trener Stali Stalowa Wola): Jestem zadowolony przede wszystkim z tego, że była wspaniała atmosfera na hali. Kibicom trzeba zrobić piękny ukłon do pasa, że przyszli w takiej ilości i przyjechali ze Stalowej Woli i do ostatniej minuty kibicowali zawodnikom, tym aktorom na placu, którzy dają wszystko z siebie, żeby stworzyć widowisko. Wynik w tym momencie jest jakąś tam konsekwencją pracy. Potężny wkład pracy w takie widowiska wkładają zawodnicy, publiczność, trenerzy, którzy przygotowują zawodników. Gdyby się wszyscy wkomponowali w ten układ pracy to wydaje mi się, że byłoby fajnie i z uśmiechem na twarzy. Tak jak my sobie z trenerem Zamirskim podajemy rękę. Nie wiem komu jeszcze by można podać rękę po takim meczu.
Mariusz Zamirski (trener MOSiR Krosno): W sobotę powiedziałem, że play-off rządzi się swoimi prawami. Mówiłem, że przegraliśmy jedną potyczkę - wojny jeszcze nie przegraliśmy. Zespołowi było potrzebne to zwycięstwo, po to żeby się utwierdzić, że można wygrać ze Stalowa Wola. Myślę, że mogło być troszeczkę spokojniej. Jestem zadowolony szczególnie z przebiegu drugiej połowy. Niepotrzebne jakieś tam nieprzemyślane akcje, które spowodowały, że straciliśmy tę przewagę. Kocówka taka dramatyczna na własne życzenia, ale z kolei dla kibiców jest to jakiś tam urok, dramaturgia, widowisko niepowtarzalne. Trzeba podkreślić, że kibice w trakcie meczu stworzyli spektakl na poziomie. Dostosowaliśmy się do tego i jesteśmy zadowoleni. Jedziemy przynajmniej po jedno zwycięstwo do Stalowej Woli.
Karol Szpyrka (zawodnik Stali Stalowa Wola): Jest 1:1 także gramy dalej i walczymy. Szkoda, że tak fajne widowisko psują sędziowie, bo było wiele sytuacji kontrowersyjnych. Szkoda, że tak się to toczy. Nie będzie się grało tej samej koszykówki. Tym bardziej, że są play-off. Z dnia na dzień się gra i nie jest łatwo. W tym meczu była walka do ostatnich sekund. Myślę, że kolejne mecze będą również wyrównane.
Marcin Malczyk (zawodnik MOSiR Krosno): Mieliśmy cel wygrać. Myśleliśmy ze będzie łatwiej. W końcowych minutach tak jest, że jednej drużynie trójka wpada, drugiej może nie wpaść. Cieszymy się z tego zwycięstwa. Szkoda, że w sobotę w końcówce nie wpadły nam te rzuty. Mogło być 2:0 dla nas i jechalibyśmy do Stalowej Woli po trzecie zwycięstwo, a tak musimy wygrać jeden mecz i może wrócić do nas.