[b]
WP SportoweFakty: Co zadecydowało o porażce pańskiej drużyny z ACK UTH Rosą Radom?[/b]
Radosław Hyży: Myślę, że sztab szkoleniowy Rosy odrobił lekcję domową i trzeba mu pogratulować. Zawodnicy wykonali to, co sobie założyli, a my tego nie zrobiliśmy.
O co ma pan największe zastrzeżenia? O wysoką przegraną (6:22-przyp. P.D.) trzecią kwartę?
- W wywiadach po meczach nie mówię, co zawodnicy zrobili źle, a co dobrze na boisku. Wie pan, co jest najśmieszniejsze w koszykówce? Po spotkaniu mogę widzieć je inaczej, a obejrzę wideo następnego dnia albo jeszcze później, pójdzie to w eter, a będę myślał wtedy coś innego. Jest więc czas na analizę.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: przełamanie Leicester z Kapustką i Wasilewskim w składzie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
A z czego jest pan zadowolony?
- Jestem bardzo zadowolony z zaangażowania w czwartej kwarcie i z gry w ataku i w obronie w pierwszej kwarcie.
Podczas spotkania dużo pan gestykuluje, mocno przeżywa wydarzenia na parkiecie, na bieżąco przekazuje uwagi podopiecznym. Takim trenerem będzie Radosław Hyży w przyszłości?
- Powtarzam zawodnikom, że o dziwo bardzo mało mam pretensji o obronę, a bardziej muszę ich mobilizować, żeby zaczęli grać na wyjeździe tak, jak u siebie. Mój przekaz jest pozytywny, może z boku wygląda to tak, że dużo chodzę i przeżywam mecze. Oczywiście najlepiej by było, gdybym usiadł sobie spokojnie i widział, jak zawodnicy realizują to, co sobie założyliśmy. Koszykówka jest jednak grą bardzo szybką, dynamiczną, i trener też powinien być taki.
Jak ocenia pan poziom pierwszej ligi w bieżącym sezonie?
- Bardzo mi się podoba pomysł spadku z ekstraklasy. Uważam, że podniesie to poziom pierwszej ligi i spowoduje, że będzie jeden zespół więcej grający dobrze w koszykówkę. Nie stać nas na to, aby mieć tyle drużyn w ekstraklasie. Dobra pierwsza liga jest dla dobra polskiej koszykówki.
Obserwował pan przez ostatnie lata rozwój Rosy Radom i to, jaką ten klub wyrobił sobie markę na koszykarskiej mapie Polski?
- To nie jest moje zmartwienie. Nie chcę oceniać czyjejś pracy. Ja się zajmuję swoim zespołem, swoim klubem.
A jakie wieści ma pan z obozu Śląska Wrocław, bardzo bliskiemu pańskiemu sercu?
- Mam kontakt z ludźmi z Wrocławia. Bardziej interesuje mnie jednak to, co my robimy i co dzieje się u nas. Nauczyłem się, aby patrzeć na siebie, a nie doradzać innym i uczyć ich, mówić, co robią źle czy dobrze.
Pracuje pan w Zetkamie Doral Nysie Kłodzko od listopada. Czy po zakończeniu sezonu pozostanie pan w tym klubie na dłużej?
- Mam umowę do końca sezonu. Plan jest ciekawy i zamierzam w przyszłym sezonie też być trenerem.
Rozmawiał Piotr Dobrowolski