Koszykarze Phoenix Suns nadal walczą o udział w fazie play off. Minionej nocy "Słońca", po bardzo interesującym i dobrym dla oka meczu, pokonały we własnej hali ekipę Denver Nuggets. Ostatecznie ekipa z Arizony wygrała po dramatycznej końcówce 118:115.
Bohaterem "Słońc" był Grant Hill. Skrzydłowy Phoenix zakończył mecz z double-double w postaci 23 punktów i 10 zbiórek. Hill trafił również arcyważny rzut na 6,2 sekundy przed końcową syreną, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 116:115.
- To był chyba jedyny celny rzut z półdystansu w tym meczu, jaki udało mi się wykonać - powiedział po meczu Hill. - Czułem, że nie gram dzisiaj dobrze. Popełniłem wiele strat, nie trafiłem dużo rzutów z łatwych pozycji. Starałem się po prostu być aktywny. Dzisiaj nasz styl przypominał ten z ubiegłego sezonu - zakończył Hill, który oprócz double-double miał również aż 6 strat.
22 punkty dla Suns wywalczył Jason Richardson. Równie duży wkład w zwycięstwo miał Shaquille O’Neal. "Diesel" zapisał na swoim koncie 19 punktów i 7 zbiórek w zaledwie 24 minuty. Kluczową statystyką dla O’Neala było jednak siedem trafionych rzutów z linii wolnych na osiem oddanych, co u "Wielkiego Kaktusa" nie zdarza się zbyt często.
- To jest to co robię. Potrzebowaliśmy tego, wiedziałem o tym doskonale, dlatego trafiałem. Zawsze robię to, czego mój zespół potrzebuje w danej chwili - skomentował sytuację "Shaq".
Ekipa Nuggets miała szanse przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść, jednak najpierw spudłował Chauncey Billups, a potem zza łuku nie trafił Carmelo Anthony. Ten ostatni był najlepszym strzelcem w swoim teamie notując 29 punktów.
Nuggets musieli sobie w końcówce meczu radzić bez Nene Hilario, który w połowie czwartej kwarty został wyrzucony z boiska za uderzenie łokciem Louisa Amundsena.
Nie mniej ciekawe spotkanie odbyło się w nowojorskiej Madison Square Garden, gdzie New York Knicks gościli Orlando Magic. Ekipa, w której występuje polski środkowy Marcin Gortat, zdołała wygrać w koszykarskiej świątyni 106:102.
W końcówce meczu Magic prowadzili 102:99, a w posiadaniu piłki byli gospodarze. Sprawy w swoje ręce wziął Nate Robinson, jednak jego rzut zza linii 7,24 nie doszedł celu. Robinson w całym meczu był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu z dorobkiem 19 punktów. Filigranowy rozgrywający trafił jednak zaledwie 6 z 23 oddanych rzutów.
W ekipie z Florydy 29 punktów, 14 zbiórek i 4 bloki w swoich statystykach zapisał Dwight Howard. W kluczowych momentach jednak ciężar gry na siebie wziął Turek Hedo Turkoglu, który 12 ze swoich 16 punktów zdobył w czwartej kwarcie meczu.
- Zostawiali mi miejsce do gry i do rzucania. Wydaje mi się, że byli przekonani, że jak pudłowałem w pierwszej połowie, to tak pozostanie do końca. Może myśleli, że ta niemoc strzelecka spowoduje, że sam przestanę rzucać. Chyba mnie jednak nie znają. Ja przecież nigdy nie przestanę rzucać - powiedział po meczu Turkoglu.
W Madison Square Garden dobrych zawodów nie rozegrał Gortat. Nasz jedynak w NBA spędził na parkiecie ponad 7 minut. W tym czasie zebrał 3 piłki, zablokował 1 rzut i przechwycił 1 piłkę.
Magic nadal mają szansę na zajęcie drugiego miejsca w konferencji wschodniej. Aktualnie mają dwa zwycięstwa straty do bostońskich Celtów, którzy minionej nocy wygrali we własnej hali z Los Angeles Clippers 90:77.
Dogrywka potrzebna była do rozstrzygnięcia spotkania w Rose Garden w Portland, gdzie Trail Blaizers gościli Philadelphię 76ers. W regulaminowym czasie gry było 98:98, a ostatnia akcja należała go gospodarzy. Rzut Brandona Roy’a nie doleciał jednak do kosza i potrzebne były dodatkowe minuty. W nich 76ers nie dali szans gospodarzom wygrywając ostatecznie 114:108.
W ekipie z Philadelphi wielki mecz zagrało trio Andre Miller - Andre Iguadala - Thaddeus Young. Pierwszy zakończył mecz z dorobkiem 27 punktów i 10 zbiórek, a dwaj następni zdobyli po 25 punktów.
Gospodarzom nie pomogła nawet liczba 20 zbiórek w ataku, po których zdobyli 30 punktów z powtórzonych akcji. Oba te wyniki są najwyższe w tegorocznych rozgrywkach dla Trail Blaizers.
Blisko dogrywki było również w stolicy USA, gdzie Wizards podejmowali Chicago Bulls. "Byki", które aktualnie plasują się na ósmej pozycji w konferencji wschodniej, wygrały 101:99. Wizards nie pomógł kolejny bardzo dobry występ Antawna Jamisona, który praktycznie w pojedynkę walczył w końcówce w rywalem.
Wyniki:
Washington Wizards - Chicago Bulls 99:101
(A.Jamison 34 (12 zb), J.Crittenton 18, A.Blatche 15 (13 zb) - B.Gordon 21, J.Salmons 19, D.Rose 12)
Atlanta Hawks - Minnesota Timberwolves 109:97
(F.Murray 30, J.Johnson 20, M.Bibby 20 - R.Foye 19, K.Love 17, R.Carney 13)
Miami Heat - Memphis Grizzlies 94:82
(D.Wade 27, M.Beasley 17, U.Haslem 11 - O.J.Mayo 21, M.Conley 11, H.Warrick 9)
New York Knicks - Orlando Magic 102:106
(N.Robinson 19, Q.Richardson 17, W.Chandler 17 - D.Howard 29 (14 zb), C.Lee 22, H.Turkoglu 16)
Boston Celtics - Los Angeles Clippers 90:77
(R.Allen 20, R.Rondo 14, K.Garnett 12 - Z.Randolph 17 (14 zb), B.Davis 13, A.Thornton 11)
Phoenix Suns - Denver Nuggets 118:115
(G.Hill 23 (10 zb), J.Richardson 22, S.O’Neal 19 - C.Anthony 29, C.Billups 20, K.Martin 18)
Portland Trail Blaizers - Philadelphia 76ers 108:114 (po dogrywce)
(L.Aldridge 24 (12 zb), S.Blake 22, R.Fernandez 19 - A.Miller 27 (10 zb), A.Iguadala 25, T.Young 25)