Zespół Siarki Tarnobrzeg na mecz do Torunia przyjechał w 10-osobowym składzie. Zabrakło liderów tej drużyny: Brandona Browna, Travisa Releforda i Zane'a Knowlesa.
Agent zawodników jest w trakcie negocjacji z klubem. Cała trójka ma w przyszłym tygodniu opuścić drużynę z Podkarpacia. Koszykarzami interesują inne kluby z PLK.
Zbigniew Pyszniak, który sprawuje funkcję prezesa i trenera, jest oszczędny w słowach. - Powstrzymam się od komentarza w tej sprawie. Czy na tę chwilę są w drużynie? I tak, i nie - odpowiada dyplomatycznie.
Utrata trzech obcokrajowców może być gwoździem do trumny dla zespołu z Tarnobrzega, który w tym momencie zajmuje ostatnie miejsce w PLK. Jest o krok od spadku do I ligi. W piątek zdekompletowana drużyna przegrała w Toruniu różnicą aż... 41 punktów!
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Nie pozwolę, by robiono ze mnie kozła ofiarnego
- Momentami nasza gra nie wyglądała najgorzej. O wysokiej porażce zadecydowała trzecia kwarta. Przegraliśmy ją różnicą aż 20 punktów. Cóż, trzeba podnieść głowy i dalej walczyć - zapowiada Pyszniak.
- W naszym składzie brakowało trzech zawodników. Nie da się ukryć, że takie zmiany nie wpływają dobrze na funkcjonowanie zespołu. Tym bardziej, że są to kluczowi koszykarze. Graliśmy z liderem PLK, więc o dobry wynik było trudno, tym bardziej po takich korektach - przyznaje z kolei Alex Welsh, jedyny Amerykanin w składzie Siarki Tarnobrzeg.
Zespół z Podkarpacia w tym sezonie wygrał 3 z 22 rozegranych spotkań.