[b]
WP SportoweFakty: To najdziwniejszy sezon w pana karierze?[/b]
Michael Fraser: Tak, bez dwóch zdań. Nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją. Nie ukrywam, że jestem mocno sfrustrowany.
Czy mimo wszystko da się skupić na koszykówce?
- Dobre pytanie. Klub jest w sporych tarapatach, ale staram się jak najlepiej wywiązywać ze swoich obowiązków. Jestem profesjonalistą. Każdego dnia powtarzam sobie, że co cię nie zabije, to cię wzmocni. Obecna sytuacja jest dobrym testem na sprawdzenie swojego charakteru.
Jak pan w takim razie zareagował na odejście Devante Wallace'a? Dla niego ten test na odporność okazał się za trudny.
- Byłem rozczarowaną jego decyzją, ponieważ zespół bardzo go potrzebował. Nie jest tajemnicą, że nasz skład nie jest zbyt szeroki, więc utrata każdego gracza jest bolesna. Kilka razy z nim rozmawiałem i widziałem jego frustrację. Nie umiał sobie z tym poradzić. Jest jeszcze młodym koszykarzem, więc nie ma aż tak dużego doświadczenia w takich sytuacjach.
Czyli doświadczonym koszykarzom łatwiej jest sobie poradzić z obecną sytuacją?
- Tak, zdecydowanie. Gdybym był młodszym graczem, to z pewnością inaczej bym zareagował.
[b]
Czyli wtedy odszedłby pan z zespołu?[/b]
- Całkiem możliwe. Teraz na pewno tego nie zrobię. Z kilku powodów. Nie lubię zostawiać niedokończonych projektów. Lubię zacząć i skończyć sezon w jednym miejscu. Nie jestem fanem przenosin z jednego klubu do drugiego w trakcie rozgrywek. Poza tym bardzo szanuję trenera Szablowskiego, z którym współpracuję drugi sezon. To świetna osoba i źle bym się z tym czuł, gdybym go zostawił. Na końcu muszę wspomnieć o kibicach, którzy są świetni. Dają nam duże wsparcie.
To prawda, że w grudniu każdy z was otrzymał informację, że w dowolnej chwili może opuścić zespół?
- Tak, to prawda. Poza tym otrzymaliśmy zapewnienie, że dostaniemy pieniądze w kolejnych miesiącach.
I jak wygląda sytuacja? Na bieżąco ma pan regulowane wynagrodzenie?
- Nie. Co prawda sytuacja nieco się poprawiła, ale nadal czekam na pieniądze.
Rozmawiał Karol Wasiek
ZOBACZ WIDEO Chorąży z Tonga specjalnie dla nas z Lahti! "Mam wielu fanów w Polsce"