W Słupsku na takiego zawodnika czekali. "Zaryzykowałem, ale nie zawiodłem się"

PAP / Adam Warżawa
PAP / Adam Warżawa

- Zaryzykowałem, ale nie zawiodłem się. W klubie otrzymałem informację, że wszystko wychodzi na prostą i tak też się dzieje - mówi w wywiadzie z WP SportoweFakty Anthony Goods, koszykarz Energi Czarnych Słupsk.

[b]

WP SportoweFakty: Patrząc na pana ostatnie występy można dojść do wniosku, że proces aklimatyzacji jest już zakończony.[/b]

Anthony Goods: Tak, zgadza się. Wszyscy w zespole bardzo ciepło mnie przyjęli. Nie miałem z niczym problemów. Trener od pierwszego spotkania na mnie postawił i powierzył sporą rolę. To dodało mi skrzydeł.

Jak do tego doszło, że trafił pan właśnie do Energi Czarnych Słupsk?

- Zacznę może od mojego byłego pracodawcy, bo to miało wpływ na moją sytuację na rynku. Do Pau-Lacq-Orthez trafiłem na zastępstwo za zawodnika, który odniósł kontuzję. Wystąpiłem łącznie w ośmiu meczach. Myślę, że spisałem się całkiem nieźle, ale umowa była taka, że jeżeli on wróci do zdrowia, to mój kontrakt automatycznie wygasa. I tak też się stało. Nie chciałem wracać do Stanów Zjednoczonych, więc zacząłem rozglądać się za nowym klubem. Trafiła się ciekawa propozycja ze Słupska, z której skorzystałem.

Całkiem niezłe statystyki wykręcił pan we Francji. Nikt nie chciał pana w składzie z tamtejszych zespołów?

- Było pewne zainteresowanie, ale raczej nic poważnego. To było na zasadzie spekulacji, zapytań, niż poważnych ofert. Taką przedstawiali mi działacze Energi Czarnych Słupsk, którzy byli bardzo konkretni.

Co pan wiedział na temat klubu przed podpisaniem kontraktu?

- Rozmawiałem ze Stanleyem Burrellem, z którym występowałem w jednym zespole w Izraelu. Wiem, że on w tym sezonie grał w Słupsku, ale przedwcześnie zakończył współpracę z klubem. Powiedział mi o wszystkich problemach, które dotknęły Energę Czarnych, jego konflikcie z generalnym menedżerem.

ZOBACZ WIDEO Zmiana opon na letnie. Kierowco, nie daj się oszukać pogodzie

[b]

Nie zraziło to pana? Zaczął się pan zastanawiać?[/b]

- Nie, lubię wyzwania. Chciałem zaryzykować i nie zawiodłem się. W klubie otrzymałem informację, że wszystko wychodzi na prostą i tego się trzymam. Zaufałem im i koncentruję się na rzeczach, na które mam wpływ.

Anthony Goods to strzelec czy rozgrywający?

- Strzelec, ale w Enerdze Czarnych Słupsk jestem także wykorzystywany w roli rozgrywającego. Nie mam z tym problemu. Z każdym meczem czuję się coraz lepiej na tej pozycji. Zaczynam widzieć kolegów i obsługiwać ich podaniami. Jestem typowym zadaniowcem - robię to, czego trener ode mnie wymaga.

Imponuje pana technika rzutu. Zaryzykuję tezę, że ma pan najładniejszy rzut w PLK.

- Trochę przesadziłeś (śmiech). Ja jestem pokornym gościem, który wie, że jeszcze wiele przed nim. Na pewno nad rzutem sporo pracowałem. Poświęcam temu elementowi najwięcej czasu na treningach, więc to nie wzięło się z przypadku. To moja największa zaleta.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: