W Łańcucie bez emocji. Sokół pewnie pokonał SKK Siedlce

Podopieczni Dariusza Kaszowskiego wykorzystali wpadkę Legii i są bliscy zajęcia pierwszej lokaty przed fazą play-off. Ekipa z Łańcuta kontrolowała mecz i pokonała SKK Siedlce 73:61.

Nikt nie spodziewał się, że właśnie w 25. kolejce mogą paść decydujące rozstrzygnięcia dotyczące tej części sezonu. Legia Warszawa niespodziewanie przegrała z niżej notowanym zespołem z Radomia, co otworzyło szansę dla Sokoła, by powiększyć przewagę nad najgroźniejszym rywalem w walce o awans do PLK.

Na Podkarpacie przyjechała nieobliczana drużyna z Siedlec, w szeregach której jednym z liderów jest doskonale znany w Łańcucie Marcin Pławucki. Goście potrafią zaskakiwać, ale głównie u siebie. Na wyjazdach radzą sobie fatalnie, bo do tego starcia wygrali zaledwie jeden z 12 pojedynków. W pierwszym meczu na Mazowszu koszykarze trenera Dariusza Kaszowskiego wygrali bardzo pewnie i również teraz byli zdecydowanym faworytem.

Początek meczu był co prawda dość wyrównany, ale z każdą minutą gospodarze grali coraz pewniej. W połowie premierowej odsłony dzięki dobrej postawie tercetu Zywert-Koszuta-Klima Sokół objął prowadzenie 17:9. Przez całą pierwszą połowę SKK walczyło dzielnie, ale dobra defensywa gospodarzy sprawiła, że w pełni kontrolowali oni spotkanie. Najwyższe przed przerwą prowadzenie koszykarze z Łańcuta uzyskali po celnym rzucie Sebastiana Szymańskiego - 30:17. Goście potrafili się jednak nieco pobudzić za sprawą dobrze dysponowanego Rafała Rajewicza, który ciągu 20 minut zdobył 12 punktów.

Po dobrym początku drugiej połowy ambitni zawodnicy z Mazowsza mieli na koncie tylko trzy punkty mniej od Sokoła, ale to było wszystko na co tego dnia było ich stać. Faworyt się zmobilizował i szybko odbudował prowadzenie. Zdecydowała o tym zwłaszcza bardzo skuteczna postawa w ataku w końcowych fragmentach trzeciej kwarty. Przed decydującą odsłoną było 50:38 i nic nie wskazywało na to, że goście jeszcze raz odrobią straty. W pewnym momencie Sokół miał nawet 17 punktów więcej od rywali. W końcówce szansę na pokazanie się dostali rezerwowi, a lider I ligi pewnie ograł SKK Siedlce 73:61.

ZOBACZ WIDEO Zmiana opon na letnie. Kierowco, nie daj się oszukać pogodzie

Oba zespoły zagrały z niemal identyczną skutecznością. O sukcesie Sokoła zdecydowała wygrana walka o zbiórki (39:34) oraz większa staranność w grze. Gospodarze popełnili 11 strat, podczas gdy goście 17.

Kolejny bardzo udany mecz zaliczył Maciej Klima, zapisując na swoim koncie double-double. Warto dodać, że łańcucianie wygrali łatwo mimo tego, że w rotacji zabrakło dwóch czołowych zawodników - Alana Czujkowskiego oraz Marcina Sroki. W szeregach pokonanych na wyróżnienie zasługuje Damian Szymczak, zdobywca 16 "oczek".

Na pięć meczów przed końcem rundy zasadniczej Sokół ma dwie wygrane więcej od warszawskiej Legii i lepszy bilans bezpośrednich starć. Tylko kataklizm może sprawić, że koszykarze z Podkarpacia nie przystąpią do walki w fazie play-off z pierwszej lokaty.

Max Elektro Sokół Łańcut - SKK Siedlce 73:61 (18:13, 21:16, 13:11, 21:21)
Sokół:

Koszuta 18, Szymański 18, Klima 11 (12 zb.), Zywert 11, Czerwonka 7, Krajniewski 5, Balawender 2, Kulikowski 1, Inglot 0.

SKK:
Szymczak 16, Rajewicz 14, Sobiło 11, Król 5, Weres 5, Czosnowski 4, Pławucki 4, Nędzi 2, Kołodziński 0, Stefanik 0.

Źródło artykułu: