Upragnione play-offy coraz bliżej. Biofarm Basket znów zaskoczy?

- Temat play-off przewija się w szatni, lecz nie skupiamy na dokładnym układzie tabeli - mówi rzucający klubu Biofarm Basket Poznań Jakub Fiszer. Już w środę poznański zespół podejmować będzie Znicz Basket Pruszków.

Młodzież z Poznania pod batutą Przemysława Szurka robi systematyczne postępy. Rok temu ekipa z Wielkopolski rzutem na taśmę utrzymała się w I lidze, a teraz jest coraz bliżej, aby zagrać w upragnionych play-offach. Na wagę złota może okazać się ostatnie zwycięstwo z GKS-em Tychy (67:57), który przyjechał do Poznania w roli faworyta.

[b]

WP SportoweFakty: To już poniekąd tradycja, że kolejni faworyci polegają w Poznaniu. Już w pierwszej kwarcie pokazaliście drużynie z Tychów, że to wy będziecie rządzić na parkiecie. [/b]

Jakub Fiszer: Zgadza się, wypracowaliśmy dużą przewagę w pierwszej kwarcie. Udało nam się dobrze wejść w mecz, z czym czasami mieliśmy problem w poprzednich spotkaniach. Myślę, że to miało ogromny wpływ na dalszy przebieg pojedynku.

Do tego meczu przystąpiliście z serią trzech porażek z rzędu. Było to dla was
dodatkowe obciążenie psychiczne?

- Na pewno szkoda meczów z Pogonią Prudnikiem i GTK Gliwicami, w których polegliśmy w samych końcówkach. To już jest jednak historia, nie ma co ich rozpamiętywać. Przed nami spotkanie ze Zniczem Pruszków, bardzo istotne dla układu w tabeli i na tym należy się skupić.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze

[/color]

Zakończmy w takim razie temat ostatniego meczu. Kluczem do zwycięstwa była świetna defensywa? Straciliście tylko 57 punktów, a to bardzo dobry wynik.

- Tak. 57 straconych punktów to bardzo dobry wynik, ale jeżeli chcemy wygrywać, to musimy dobrze bronić. Taki mamy styl gry i w naszym przypadku wszystko zaczyna się od defensywy.

Do składu drużyny z Poznania wrócił kapitan Piotr Wieloch. Miało to ogromny wpływ na wasze poczynania?

- Z powodu nieobecności Piotra Wielocha i Patryka Stankowskiego ciężar rozgrywania piłki spadł na młodszych graczy, wiec powrót jednego z nich zdecydowanie nas wzmocnił. W szczególności, że wrócił kapitan. Przy okazji wszystkiego najlepszego z okazji urodzin dla kapitana. Sto lat "Pistol"!

Play-offy coraz bliżej. Rozmawiacie w szatni już o ewentualnej pierwszej ósemce?

- Temat play-off przewija się w szatni, lecz nie skupiamy na dokładnym układzie tabeli. Walczymy o to, aby w tej ósemce się znaleźć.

Już w środę zagracie zaległy mecz ze Zniczem Basket Pruszków. Był pan zdziwiony, że tak mocno postawili się ostatnio faworyzowanej Legii Warszawa?

- Zbliża się koniec sezonu i każde zwycięstwo jest bardzo cenne. Znicz Pruszków chciał wywalczyć dwa punkty w Warszawie i na pewno z takim samym nastawieniem przyjedzie również do nas. Naszym zadaniem jest zrobić to co w poprzedniej kolejce, czyli wygrać mecz.

Będzie to dla was trzecie spotkanie w przeciągu tygodnia. Wytrzymacie trudy tego meczu?

- Trenujemy po to, aby grać mecze - im ich więcej tym lepiej. Jesteśmy młodym zespołem z długą ławką rezerwowych. To nasza największa siła.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: