Podopieczni Piotra Kardasia, bo to on pełnił w tym meczu obowiązki trenera UTH Rosy, od samego początku przeważali na parkiecie. Grali niezwykle agresywnie w obronie i skutecznie w ataku, przez co stwarzali gospodarzom olbrzymie problemy. Z czasem się to jednak zmieniło. Kilka korekt w składzie Enea Astorii sprawiło, że spotkanie się wyrównało, choć generalnie nie stało na wybitnym poziomie.
Ostatecznie wynik był sprawą otwartą do niemal ostatnich sekund. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali goście i to oni wywieźli z grodu nad Brdą dwa punkty. - Gratulacje dla całej drużyny za zwycięstwo. Nie zapominałbym tutaj jednak także o Enea Astorii, ponieważ tak naprawdę losy meczu rozstrzygnęły się w ostatniej minucie. Rywale walczyli, jak to się mówi, do upadłego, tak więc jeszcze raz gratulacje dla nich za walkę - podsumował mecz Piotr Kardaś.
Było kilka elementów, w których jego zawodnicy byli lepsi od bydgoszczan, tym niemniej w oczy w pierwszej kolejności rzuca się różnica strat - zaledwie 12 po stronie UTH Rosy i o 10 więcej, jeśli chodzi o zespół gospodarzy. Tak naprawdę w koszykówce to przepaść. Tym samym porażka Enea Astorii 7-oma punktami przy takiej dysproporcji w tym aspekcie to i tak niski wymiar kary.
- Mnie głównie cieszy duża liczba asyst. Mieliśmy ich 20 przy 12 stratach. Jest to wyraźna przewaga, co wskazuje na naszą zespołowość i w miarę poukładaną koszykówkę - dodał Kardaś. Warto dodać, że aż 8 ze wspomnianych 20 asyst jego gracze zanotowali w decydującej czwartej kwarcie, wygranej 28:20.
Zwycięstwo z Enea Astorią pozwoliło UTH Rosie wyprzedzić o punkt zespoły Znicza Basket i AGH Kraków i także na punkt zbliżyć się do Noteci, SKK i Kotwicy. Dzięki temu radomianie mają duże szanse na uniknięcie gry w play-outach i bezpieczne utrzymanie. Zwłaszcza że mecze z zespołami z Siedlec i Kołobrzegu dopiero przed nimi, a z SKK zmierzą się już nawet w kolejnej, 27. kolejce I ligi.
ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"