Washington Wizards skapitulowali na własnym parkiecie? To coś, do czego kibice w stolicy Stanów Zjednoczonych zdecydowanie nie przywykli. Stało się tak dopiero dziesiąty raz w tym sezonie. Tym razem tak właśnie było, dość niespodziewanie. W Verizon Center triumfowali Dallas Mavericks, u których brylował m.in. Dirk Nowitzki. Słynny skrzydłowy 10 ze swoich 20 punktów zdobył w samym centrum wydarzeń, czyli kwarcie numer cztery.
Drużyna z Teksasu walczy o to, aby znaleźć się w fazie play off. Ich obecny bilans, to 29-38. Ósma ekipa Zachodu, czyli Denver Nuggets ma 32-35. - Desperacko potrzebowaliśmy tego meczu. Nasi chłopacy o tym wiedzieli - komentował trener zwycięzców, Rick Carlisle. Goście zabrali się do odrabiania deficytu w decydującej odsłonie. Tam zanotowali serię 24-7, a niespełna osiem minut przed końcem spotkania prowadzili nawet 97:87. Trafiali zza łuku (14/32), stołeczni nie byli w stanie ich zatrzymać. Mavericks triumfowali ostatecznie 112:107.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
- Cały czas próbujemy gonić za ósmym miejscem, mimo że po dwóch ostatnich dotkliwych porażkach nie wygląda to dobrze. Zamierzamy utrzymać nasze zaangażowanie i liczymy, że uda nam się awansować do fazy play off - podsumował Dirk Nowitzki. Dla Teksańczyków 22 punkty wywalczył ponadto Harrison Barnes, ten sam koszykarz miał też dziewięć zbiórek. Seth Curry dodał 19 oczek.
Wizards o awans do posezonowych zmagań mogą być stosunkowo spokojni, ale jeśli chcą zająć drugie miejsce, muszą pokonywać przeciwników tego kalibru. Tym razem zmagali się z paroma innymi kłopotami. W drugiej kwarcie meczu skręcenia lewej stopy doznał lider drużyny, John Wall. Ostatecznie wrócił na parkiet, spędził na nim 36 minut i zapisał przy swoim nazwisku 26 punktów oraz 11 asyst, ale po meczu przyznał:- Uważałem na tę stopę, to było bolesne - mówił, odnosząc się także do swojego ewentualnego występu w najbliższym meczu. - W tym momencie nie mam pojęcia, będę uczciwy.
Gospodarze ze stolicy USA bardzo dobrze dzielili się piłką, zanotowali 30 drużynowych asyst, lecz w końcowym rozrachunku czegoś im zabrakło. Być może punktów podkoszowych, ponieważ Markieff Morris miał ich tylko pięć, a Marcin Gortat w 25 minut trafił 4 na 10 oddanych rzutów, chybił dwa osobiste, co dało mu osiem oczek. Polak dodał do tego 10 zbiórek. Beal miał 24 punkty (4/12 za trzy), Bojan Bogdanović 19 (3/4 za trzy). Bilans 41-26 daje stołecznym obecnie trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej.
Washington Wizards - Dallas Mavericks 107:112 (39:32, 18:21, 23:20, 27:38)
(Wall 26, Beal 24, Bogdanovic 19 - Barnes 22, Nowitzki 20, Curry 19)