[b]
WP SportoweFakty: Czy Filip Matczak poradzi sobie w Stelmecie BC Zielona Góra?[/b]
Przemysław Frasunkiewicz: Zależy, co rozumiemy pod pojęciem "poradzi sobie". Jeżeli ktoś spodziewa się tego, że Filip będzie pełnił taką samą rolę w Stelmecie BC jak w Asseco to jest w błędzie. Warto zauważyć, że kariera sportowca składa się z różnych etapów - on właśnie stawia kolejny krok. Przed nim duże wyzwanie, ale jestem przekonany, że da radę w Stelmecie BC.
Matczak z lidera drużyny stanie się zadaniowcem. Czy to nie jest skok na głęboką wodę?
- Nie, bo w dobrym zespole granica między liderami a zadaniowcami często nie jest taka wyraźna, zaciera się. Powiem więcej - wbrew pozorom w mocniej drużynie gra się dużo łatwiej niż w słabszej.
Na pewno przyszedł do pana na rozmowę i zapytał: trenerze, co mam zrobić? Jaka była pana odpowiedź?
- Powiedziałem mu wprost: jeżeli jest zainteresowanie od najlepszego klubu w kraju to nie ma się nad czym zastanawiać. W Zielonej Górze znają się na baskecie, monitorują rozwój zawodników. Ten transfer mnie nie zaskoczył, ponieważ Filip w ostatnich latach zrobił mega duży postęp pod względem sportowym i przyszedł czas na kolejne wyzwania. Uważam, że na tym ruchu zyskają obie strony: Stelmet i Filip.
[b]
A Asseco?[/b]
- Wiadomo, że tracimy pod względem sportowym, bo odszedł od nas jeden z najlepszych zawodników. Jednak sama koncepcja klubu jest taka, żeby szkolić koszykarzy i następnie puszczać ich w świat. Jeżeli Jakub Parzeński idzie do MKS-u, Filip Matczak do Stelmetu BC, to świadczy to o tym, że wykonujemy dobrą robotę i wszystko rozwija się prawidłowo.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie
Mógł pan przyblokować ten transfer?
- Taką decyzję zaburzyłbym całą koncepcję Asseco Gdynia. Jeśli faktycznie przyblokowałbym ten transfer, to ta praca, którą tutaj wykonujemy, nie miałaby kompletnie sensu. My chcemy promować ludzi, a nie ich zamykać.
Mimo wszystko sporo negatywnych komentarzy pojawiło się po odejściu Filipa Matczaka. Kibice mają za złe klubowi, że oddano jednego z najlepszych zawodników.
- Ja nie czytam żadnych komentarzy, bo to nie ma sensu. Nie jestem w stanie na wszystkich wpłynąć. Ja mogę wpłynąć na moich zawodników i to staram się robić każdego dnia. Poza tym warto pamiętać o tym, że nie da się zadowolić każdego człowieka. Powtórzę: koncepcja Asseco polega na rozwijaniu i promowaniu polskich koszykarzy. Filip zrobił bardzo duży postęp poprzez ciężką pracę i nastał kolejny etap w jego karierze.
[b]
Życie nie lubi próżni. Kto wskakuje w miejsce Matczaka?[/b]
- Nikt w tym momencie nie jest na tyle dobry, żeby od razu zająć jego miejsce. Nie da rady go zastąpić, ale można nieco przebudować drużynę. I tak też zrobimy. Zacytuję słowa trenera Romana Tymańskiego, który zawsze powtarza, że jest pewna kolejność odśnieżania. W tym odśnieżeniu wszyscy pójdą o szczebel wyżej. Wychodzi na to, że na drugie miejsce wskoczy Przemysław Żołnierewicz.
I jemu odśnieżanie może pomóc, bo po tym sezonie kończy mu się kontrakt z Asseco Gdynia.
- Dokładnie. To naturalna kolej rzeczy. Odchodzi jeden zawodnik, co oznacza, że na jego miejsce wskakuje inny. Za Żołnierewiczem są następni w kolejce. W przyszłym sezonie na pewno ktoś do nas dołączy. I tak to się kręci.
Ma pan już przygotowaną listę zawodników na kolejny sezon?
- Oczywiście. Od trzech miesięcy mam już gotową taką listę. Ona jest na bieżąco uzupełnienia, część zawodników się wykruszyła. Monitorujemy sytuację na rynku.
Podobno jest spora kolejka chętnych do gry w Asseco Gdynia.
- Myślę, że jeśli ktoś jest młody, ambitny i ma problemy z przebiciem się w dobrym zespole, to taki klub jak Asseco jest idealnym miejscem. Najlepszy przykład? Filip Matczak. Przyszedł do nas jako młody chłopak, który miał problemy z regularną grą w PLK. Zrobił krok do tyłu, a następnie pięć do przodu. Uważam, że jeśli jakikolwiek młody koszykarz nie rozważa przejścia do Asseco, to robi błąd.
Rozmawiał Karol Wasiek