W Inowrocławiu zespół Noteci od kilku meczów jest bardzo groźny. Namęczył się tam Sokół Łańcut, przegrała UTH Rosa, a teraz GTK Gliwice. I - trzeba to podkreślić - w pełni zasłużenie. A raczej w pełni zasłużone było zwycięstwo podopiecznych Milosa Sporara, którzy w meczu prezentowali niezłą, a momentami wręcz wyborną defensywę.
Przede wszystkim zdominowali jednak grę pod koszami. Wyraźnie pokazują to zresztą statystyki. Noteć zdobyła aż 48 punktów spod kosza przy zaledwie 14 ekipy GTK, a to już nazwać można dominacją totalną. Gospodarze świetnie zaczęli. Prowadzili już 11:0, jednak goście do gry wrócili trójkami. To zresztą była ich główna ofensywna broń w tym meczu, gdyż rzutami zza łuku zdobyli aż 36 z 63 punktów.
W ostatniej kwarcie, właśnie dzięki rzutom z dystansu, zanotowali kolejny powrót. I gdyby nie spudłowali ostatnich pięciu prób, prawdopodobnie by wygrali, gdyż wcześniej w tej części mieli w tym względzie pięć rzutów celnych na tyle samo oddanych. To był sygnał ostrzegawczy dla Noteci, która od stanu 54:42 dała się dojść na najmniejszy możliwy dystans. W gazie był zwłaszcza Marceli Dziemba, ale był w swoich poczynaniach nieco osamotniony. Przy wyniku 58:57 o czas poprosił trener inowrocławian i od tego momentu wstąpiły w nich jakby nowe siły.
Zdobyli kilka punktów z rzędu i przewagi już nie oddali, choć goście mieli szansę na wygraną. Przeszkodziła im w tym jednak dużo lepsza obrona Noteci na obwodzie, przez co atut w postaci rzutów za trzy, przestał nim być, gdyż pozycje nie były już tak czyste jak wcześniej. Gospodarze odnieśli zasłużone zwycięstwo, bo z przekroju całego spotkania byli ekipą wyraźniejszą, bardziej gryzącą parkiet. Niski wynik może co prawda świadczyć o dobrej obronie z obu stron, ale jest to nieco złudne, gdyż gracze GTK momentami bronili "na stojąco".
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"
Zawodnicy Milosa Sporara pod koszem wielokrotnie znajdowali się w sytuacjach bez obrońcy na plecach, co wykorzystywali bezlitośnie. Fatalnie pudłowali jednak z dystansu (2/15), choć mieli kilka otwartych pozycji, i z linii rzutów wolnych (9/20). Gdyby w tych aspektach zaprezentowali się lepiej, nie byłoby nerwowej końcówki.
Na szczególne słowa uznania zasłużyli Mikołaj Grod, co już chyba nie dziwi, oraz Seweryn Sroczyński, który rozegrał najlepsze spotkanie w sezonie, zdobywając w nim 15 punktów. W ekipie GTK jedynie wspomniany już Dziemba zagrał na wyraźny plus. Na nic zdała się dużo dłuższa ławka gliwiczan. Ich rezerwowi w tym meczu dali niewiele.
Dzięki wygranej Noteć ma spore szanse na zakończenie sezonu już za dwa tygodnie, dzięki ewentualnemu zajęciu miejsc 9-10. GTK z kolei bardzo skomplikował sobie walkę o podium na koniec, gdyż dogonił go tyski GKS, który niespodziewanie wygrał w Warszawie, a przegonić gliwiczan może z kolei Spójnia, jeśli pokona w tej serii spotkań rezerwy radomskiej Rosy.
KSK Noteć Inowrocław - GTK Gliwice 65:63 (25:21, 16:12, 13:9, 11:21)
Noteć: Grod 21 (11 zb.), Sroczyński 15, Maciejewski 10, Lisewski 6 (11 zb. 3 bl.), Adamczewski 5, Wierzbicki 4, Bielecki 2, Szczepanik 2.
GTK: Dziemba 26 (6x3), Radwański 11, Salamonik 10, Podulka 6, Jędrzejewski 4, Ratajczak 4, Filipiak 2, Rutkowski 0, Weselak 0, Zmarlak 0.
[multitable table=776 timetable=493]Tabela/terminarz[/multitable]