Krzysztof Koziorowicz: Gramy falami

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Trener Krzysztof Koziorowicz
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Trener Krzysztof Koziorowicz

Koszykarze Spójni Stargard zrewanżowali się ACK UTH Rosie za porażkę w Radomiu. Z wysokiego zwycięstwa cieszył się trener trzeciej ekipy I ligi, Krzysztof Koziorowicz.

Wyżej notowany zespół przegrał w Radomiu 81:91. W rewanżu był zdecydowanie lepszy. Zwyciężył 98:72. Wpływ na ten rezultat miały niewątpliwie osłabienia gości. W porównaniu z pierwszym meczem w ich szeregach zabrakło Filipa Zegzuły oraz Macieja Bojanowskiego, czyli duetu, który zdobył łącznie 37 punktów. - Każde zwycięstwo w tej lidze jest ważne, dlatego cieszymy się. Z reguły łatwo nie bywa. W każdym meczu trzeba wyjść skoncentrowanym, bo nie wiadomo z kim, kiedy i dlaczego się wygra lub przegra - powiedział Krzysztof Koziorowicz.

Nawiązał on w ten sposób do sobotnich niespodzianek, kiedy porażek doznały czołowe kluby: Max Elektro Sokół Łańcut, Legia Warszawa i GTK Gliwice. Zaskakujących rezultatów nie trzeba szukać daleko, bo forma stargardzkich koszykarzy także nie jest stabilna. - Gramy falami. Wygrywamy piękne mecze u siebie a na wyjazdach gubimy punkty. Nie jest tak, że nasz zespół odniósł 19 zwycięstw i z klucza musi na wyjeździe wygrywać z każdym. Te drużyny są równorzędnymi partnerami - przyznał trener Spójni Stargard.

Koszykarze z Pomorza Zachodniego rozbudzili apetyty swoich fanów. W pierwszej kwarcie niedzielnego spotkania rzucili 38 punktów. Zastanawiano się nawet, jaka jest rekordowa zdobycz w historii klubu. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo zakończyło się na 98 "oczkach". Czy szkoleniowiec był więc w pełni zadowolony z wysokiego zwycięstwa? A może rozczarowany, że nie udało się przekroczyć "setki"? - Obwód zafunkcjonował. Nie można popadać w hurraoptymizm, ani w drugą skrajność i negować wszystkiego. Każdy robi błędy, ale generalnie te zawody były dobre. Oby takie zawsze były - skomentował Krzysztof Koziorowicz.

Spójnia z bilansem 19-9 zajmuje trzecią pozycję w tabeli I ligi. Ma teoretyczne szanse, żeby awansować na drugą lokatę. Bardziej musi się jednak obawiać spadku nawet na piąte miejsce. Ma tylko punkt przewagi nad GTK Gliwice i GKS-em Tychy. Na potknięcia nie może więc sobie pozwolić, bo wtedy jej los będzie zależał od rezultatów osiąganych przez najgroźniejszych rywali. - Mamy do rozegrania kolejne dwa spotkania. Te mecze zdecydują o naszej pozycji. Jesteśmy już myślami w Pruszkowie - ocenił doświadczony trener, który nie wdawał się w dywagacje o ewentualnym przeciwniku na I rundę play-offów.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"

Komentarze (0)