Liczyliśmy, że Zastal przyjedzie jeszcze do nas - trenerzy po meczu Intermarche Zastal Zielona Góra - Siarka Tarnobrzeg

Koszykarze Intermarche Zastalu Zielona Góra potrzebowali zaledwie trzech meczów do wyeliminowania Siarki Tarnobrzeg z walki o awans do ekstraklasy. Wygrana 3:0 w ćwierćfinale na pewno jest dobrym prognostykiem przed drugą rundą play-off, w której zielonogórzanie zmierzą się z warszawską Polonią 2011.

Zbigniew Pyszniak (trener Siarki Tarnobrzeg): Szkoda, bo mogliśmy wyszarpać te zwycięstwo i zagrać w niedzielę. Akurat w czasie rozgrywania play-offów, przydarzyło nam się sporo kontuzji, gdyż nie grali w tym meczu Krupa, Miś, czy Uriasz. Na pewno jest ten niedosyt, ale lepszy okazał się Zastal. Liczyliśmy, że będzie jeszcze 2:2 i zielonogórzanie przyjadą do nas na decydujący mecz. W czwartej kwarcie rzuciliśmy tylko dwa punkty, więc możemy się zapisać do księgi Guinnessa. Gospodarze zagrali szybką i dynamiczną koszykówkę, my byliśmy trochę wolniejsi. Póki rzut nam siedział, to prowadziliśmy. Jeśli chodzi o nasze ostatnie spotkanie przed play-offami, czyli z Polonią 2011 Warszawa, to nie było tak, że się tam szarpaliśmy. Może były takie głosy, że nie oszczędzałem podstawowych graczy, bo za wszelką cenę chciałem wygrać. Ale proszę zauważyć, że Michał Baran w Warszawie złapał kontuzję dopiero w trzeciej kwarcie, a po pierwszej kwarcie miały być zmiany. Zych pięć minut przed meczem powiedział mi że nie gra, bo złapał jakiś uraz, a, że zaczęliśmy grać i wcale nie szło nam źle, to zwyciężyliśmy.

Tomasz Herkt (trener Intermarche Zastalu Zielona Góra): Jest super, że weszliśmy do pierwszej czwórki, bo przed rozpoczęciem sezonu wiele osób w to wątpiło. W play-offach nie zawsze gra jest piękna. U nas w tym meczu, zwłaszcza w pierwszej połowie ciężko było zauważyć jakieś piękno w grze. Z kolei w trzeciej i czwartej kwarcie rzeczywiście walczyliśmy, jak zespół, który chciał zakończyć rywalizację wynikiem 3:0, nie zważając na dwie następne szanse. Muszę powiedzieć, że dopóki kluczowym graczom Siarki - Marciniakowi i Baranowi, starczało sił, to trudno było pokryć rywala. Gdy zawodnikom tym dawało się we znaki zmęczenie, w tarnobrzeskiej drużynie nie było kogoś, kto mógłby również dobrze zapunktować, jak oni. Jestem zadowolony, bo "ciśniemy" do samego końca, i to, że przeciwnik w ostatniej odsłonie zdobył tylko dwa "oczka", było efektem naszej bardzo agresywnej obrony. I nie ma innej drogi do sukcesu w koszykówce, obojętnie, czy to jest pierwsza liga, ekstraklasa, Eurolgia, czy NBA - defensywa musi być podstawą.

Komentarze (0)