NBA: bolesna porażka Wizards, nie udało się zdobyć Utah. 27 minut Gortata

PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS / Bradley Beal (z piłką)
PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS / Bradley Beal (z piłką)

Utah Jazz pokonali Washington Wizards 95:88, dzięki bardzo skutecznej grze w końcówce meczu. Dla stołecznych to druga klęska z rzędu, Czarodzieje spadli na czwarte miejsce w Konferencji Wschodniej.

Tylko sześć meczów zostało Washington Wizards, aby dobić do liczby 82 spotkań, co będzie oznaczało zakończenie sezonu zasadniczego. Każdy występ będzie teraz bardzo istotny, a każde zwycięstwo czy porażka, mieć znaczenie w kontekście rozstawienia przed play offami. Dlatego niepowodzenie w Salt Lake City może być dla stołecznych tak bolesne. Utah Jazz pokonali Czarodziei 95:88, a świetnie prezentowało się ich trio: Shelvin Mack - Gordon Hayward - Rudy Gobert.

To było zacięte spotkanie, mecz walki. Dowodem niech będzie fakt, iż żadna z drużyn nie wypracowała sobie więcej, niż cztery punkty zaliczki w czwartej kwarcie aż do ostatnich trzech i pół minut. Dopiero Jazzmani zanotowali serię 11-4, co dało im prowadzenie 85:80. Jeśli któryś moment był kluczowy, na pewno ten.

Wizards nie odzyskali prowadzenia i chociaż doprowadzali do wyników 83:85, 86:88 oraz 88:90, trzykrotnie dzięki trafieniom Bradleya Beala, 23-latek stracił piłkę 35 sekund przed końcem spotkania, a to definitywnie przekreśliło szanse stołecznych. Wcześniej Shelvin Mack trafił za dwa, zrobiło się 92:88, a następnie dorzucił dwa osobiste.

Marcin Gortat spędził na parkiecie 27 minut. Polak trafił w tym czasie 2 na 4 oddane próby, zdobył cztery punkty, miał 11 zbiórek, trzy asysty i przechwyt. Trener Scott Brooks wprowadził go z powrotem, kiedy Czarodzieje mieli problemy w obronie, a na zegarze pozostawały trzy minuty i 20 sekund.

ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Nie jest to nic poważnego

Gortat od razu przytomnie zachował się w ofensywie, zbił piłkę po niecelnym rzucie Walla, a Beal trafił wówczas zza łuku. Łodzianin stawiał też zasłony, które pomogły rzucającemu w uwolnieniu się od obrońców. Jako jedyny zawodnik z pierwszej piątki miał dodatni wskaźnik plus/minus (+2).

Dla Wizards 27 punktów zdobył Beal, 16 i pięć asyst miał John Wall, a po 10 oczek rezerwowi, Bojan Bogdanović oraz Kelly Oubre. Goście ze stolicy trafili tylko 5 na 17 rzutów za trzy, Jazz o połowę więcej, 10 na 25. Hayward dostarczył drużynie 19 punktów, Gobert 16, a Mack 15. Środkowy miał też 10 zbiórek.

- To był bardzo fizyczny mecz, gra w koszykówkę ze starej szkoły. Oni rzucali o wiele więcej osobistych, niż my i to zrobiło różnicę. To okazał się dla nich duży plus, ale tak wygląda koszykówka w play offach. Ten mecz był właśnie tego typu - oceniał trener stołecznych, Scott Brooks.

Przez porażkę w Utah, Czarodzieje spadli na czwarte miejsce w Konferencji Wschodniej. Taki sam bilans 46-30 mają także trzeci Toronto Raptors, których w piątek do triumfu nad Indiana Pacers poprowadził DeMar DeRozan, zdobywca 40 punktów. Drudzy Cleveland Cavaliers legitymują się zestawieniem 48-27, a liderzy, Boston Celtics 49-27. Jazzmani z bilansem 47-29 plasują się na czwartym miejscu w Konferencji Zachodniej.

Utah Jazz - Washington Wizards 95:88 (24:19, 18:20, 22:22, 31:27)
(Hayward 19, Gobert 16, Mack 15 - Beal 27, Wall 16, Bogdanovic 10, Oubre Jr. 10)

Komentarze (1)
avatar
Bolesław Żeleszkiewicz
1.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli porażka różnicą siedmioma pkt. w koszykówce jest klęską to około 20-toma to co biedny dziennikarzu?