Po dwóch celnych rzutach wolnych Przemysława Żołnierewicza, Asseco Gdynia prowadziło na osiem sekund przed końcem regulaminowego czasu różnicą pięciu punktów (91:86).
Wszystkie znaki na niebie wskazywały na to, że podopieczni Przemysława Frasunkiewicza odniosą dziesiątą wygraną w sezonie. Tym bardziej, że Jacek Winnicki wykorzystał już wszystkie "czasy" i torunianie wyprowadzali akcję spod własnego kosza.
Łukasz Wiśniewski szybko przeniósł piłkę na pole ataku i rzutem z siedmiu metrów dał nadzieję kibicom Polskiego Cukru. Po chwili Piotr Szczotka tak niefrasobliwie wyrzucił piłkę z autu do Krzysztofa Szubargi, że torunianie za sprawą Obie Trottera znów znaleźli się w jej posiadaniu. Amerykanin oddał ją do Jure Skificia, który przymierzył z półdystansu. Trafił i doprowadził do dogrywki.
Zobacz piorunującą końcówkę w Toruniu:
- Mecz był już praktycznie przegrany. Rywale mieli znakomitą czwartą kwartę, my trochę opadliśmy z sił. Gdzieś uciekła koncentracja. Wydawało się, że goście wygrają, ale w końcówce działy się nieprawdopodobne rzeczy. Czy wierzyłem w wygraną? Tak. Jestem człowiekiem dużej wiary, w koszykówce takie sytuacje są możliwe - powiedział po zakończeniu spotkania chorwacki podkoszowy Twardych Pierników.
Skifić był jednym z lepszych aktorów tego widowiska. Zaliczył drugie double-double w sezonie (25 punktów i 13 zbiórek). Swoje zrobili także Krzysztof Sulima (23) i Wiśniewski (20). Po stronie Asseco Gdynia należy docenić występ Krzysztofa Szubargi, który zdobył aż 42 punkty - to rekord sezonu.
ZOBACZ WIDEO Drużyna Łukasza Skorupskiego bez przełamania - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]