W miniony weekend Enea Astoria Bydgoszcz dwukrotnie pokonała na wyjeździe ACK UTH Rosę Radom i jest już o krok od utrzymania w pierwszej lidze mężczyzn. W sobotnim meczu ostatni po sezonie zasadniczym zespół wygrał 62:60, zaś kilkanaście godzin później zwyciężył 77:73.
To były dwa zupełnie inne występy w wykonaniu przyjezdnych. Od początku premierowego pojedynku zdecydowanie przeważali, prowadząc 41:22 po pierwszej połowie. Później dali się "dogonić" rywalom i na trzy minuty przed końcową syreną był remis 60:60. Kluczowy rzut oddał Mateusz Fatz. - W sobotę bardzo ważna wygrana, punkty zdobyte w ostatnich sekundach - przyznał.
Był najlepszym strzelcem Astorii, zdobywając 20 "oczek" przez prawie 34 minuty spędzone na parkiecie. Trafił 10/18 rzutów "za dwa". Ponadto miał dziewięć zbiórek, dwa przechwyty i blok.
W niedzielę również się wyróżnił, uzyskując 15 punktów. Tym razem jego skuteczność była nieco gorsza (7/17), ale zrekompensował to w zbiórkach, których zanotował 13.
ZOBACZ WIDEO Remis Sampdorii, grali Polacy. Zobacz skrót meczu z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]
Bydgoszczanie nie rozpoczęli już z takim impetem, przegrywając 17:29 po początkowych dziesięciu minutach. - Zaczęliśmy na pewno słabiej niż w sobotę, ale wierzyliśmy do końca, że możemy to wygrać. Wiedzieliśmy, że trzeba "dogonić" rywali i przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę - podkreślił.
- W szatni w przerwie trener powiedział, że musimy zdecydowanie poprawić zbiórkę i dużo bardziej twardo grać w obronie, a wtedy na pewno się uda - zdradził Fatz. W czwartej kwarcie przyjezdni nie tylko odrobili straty, ale i zadali decydujące ciosy w kluczowych fragmentach, zdobywając aż 28 punktów, przy 13 gospodarzy.
Trzeci i ewentualnie czwarty mecz w tej parze zostaną rozegrane dopiero tydzień po świętach. Czy tak długa przerwa nie wybije z rytmu Astorii? - Na pewno nas to nie wybije z rytmu. Będziemy skoncentrowani. Dwa spotkania są za nami, teraz trzeba się skupić i zakończyć rywalizację w trzech meczach - odpowiedział 20-letni środkowy.