Królowa zbiórek z ławki. "Cieszy, że znowu potrafiłyśmy się podnieść"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Agnieszka Majewska
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Agnieszka Majewska

Agnieszka Majewska miała swój niemały wkład w zwycięstwie 71:65 Ślęzy Wrocław nad Wisłą Can-Pack Kraków. Hurraoptymizmu jednak nie ma u doświadczonej koszykarki. Dlaczego? - Jest tylko 1:0 - odpowiada krótko.

Ślęza wygrała mecz otwierający finałową serię w BLK. Triumf rodził się jednak w bólach. W pierwszej kwarcie kontuzji nabawiła się Nikki Greene, a w drugiej Wisła Can-Pack Kraków miała już 13 punktów przewagi.

- Cieszę się, że po raz kolejny po słabym początku byłyśmy w stanie się podnieść - komentuje Agnieszka Majewska. Doświadczona środkowa Ślęzy Wrocław okazała się jedną z kluczowych postaci tego meczu.

To ona w dużej mierze zastąpiła Greene. Co prawa liczba punktów (4) nie powala, ale już liczba zbiórek owszem - 14.

- Początek meczu miałyśmy nieudany. W przerwie jednak porozmawiałyśmy sobie w szatni. Wiedziałyśmy, że trzecia kwarta to taki dzwonek, że musimy zaatakować. Jeżeli Wisła odjechałaby nam na jeszcze kilka punktów, to byłoby ją ciężko dojść - dodała Majewska.

ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani

Trzecia kwarta faktycznie była decydująca. Ślęza nie tylko odrobiła w niej straty, ale i wypracowała sobie siedem punktów przewagi, którą w decydujące części powiększyły nawet do 11 oczek.

Tym samym Ślęza zrobiła pierwszy krok do mistrzostwa Polski. - Pamięć trzeba mieć krótką. Wiemy, że Wisła jutro będzie gotowa i czeka nas naprawdę ciężki mecz - tonuje nastroje Majewska. - Żeby zdobyć mistrzostwo trzeba wygrać trzy mecze, a na razie jest tylko 1:0.

Drugi spotkanie w finałowej serii już w czwartek. Gospodarzem ponownie będzie Ślęza Wrocław.

Komentarze (0)