Marcin Kowalewski: Zabrakło przede wszystkim walki

GKS Tychy wyśmienicie zaczął sobotni pojedynek przeciwko Spójni Stargard. Nie poszedł jednak za ciosem i uległ 72:84. To sprawiło, że w toczonej do trzech zwycięstw rywalizacji o półfinał I ligi przegrywa 1:2.

Czego zabrakło koszykarzom z Tychów do wyjazdowego zwycięstwa? Kosztowna była dla nich druga kwarta przegrana 13:29. W pozostałych częściach toczyli wyrównany pojedynek, długimi fragmentami nawet ze wskazaniem na GKS. Oczywiście różnica kilkunastu punktów determinowała taktykę obu drużyn. Szkoleniowiec gospodarzy starał się rotować składem, żeby jego podstawowi zawodnicy zachowali siły na niedzielny pojedynek. Goście chcieli jak najszybciej odrobić większość strat. Byli blisko odwrócenia losów meczu, ale ta sztuka im się nie udała.

- Zagraliśmy słabo, miękko. Mamy odzwierciedlenie w wyniku i skuteczności z gry. Tak mi się wydaje, że zabrakło przede wszystkim walki - skomentował na gorąco Marcin Kowalewski.

Chwalił on rywali, ale w przekroju całego spotkania skuteczność Spójni mogła być lepsza. Stargardzianie rzucili 84 punkty. Trafili 9/31 rzutów zza linii 6,75 metra. Pod tym względem w trwających rozgrywkach było lepiej. Istotniejsze atuty gospodarzy to walka o każdą piłkę i solidna defensywa.

- Zawodnicy Spójni trafiali otwarte rzuty. Zagrali na super skuteczności i to się liczy, ale my im to umożliwiliśmy - przyznał skrzydłowy.

Spójnia poważnie ograniczyła w sobotę poczynania czołowego strzelca I ligi. Zdobył on tylko 11 punktów. W wielu takich przypadkach zawodzi skuteczność, ale tak nie było w tej sytuacji - 3/6 celnych rzutów z gry. Stargardzianie dobrze odrobili lekcję z drugiej odsłony tej rywalizacji, w której Kowalewski zaaplikował im 31 "oczek". Wtedy GKS tryumfował 99:51 i właśnie ten fakt podtrzymuje nadzieję klubu ze Śląska.

- Mamy doświadczenie z Tychów z poprzedniego tygodnia. Pierwszy mecz również przegrany a drugi wygrany. Mam nadzieję, że powtórzymy historię i rozstrzygniemy serię w środę na naszym terenie - zakończył Marcin Kowalewski.

ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu

Komentarze (0)