- Przegraliśmy wygrany mecz na własne życzenie. W pewnym momencie przestaliśmy grać. Spójnia złapała wiatr w żagle i na tej euforii pokonała nas - powiedział Hubert Mazur, który w niedzielę zdobył pięć punktów i miał również sześć asyst.
GKS prowadził 69:53. W pięć minut stracił jednak 22 punkty zdobywając tylko jeden. - Wydawało się, że już ten mecz kontrolujemy, ale to jest sport. Dwa głupie błędy w ataku, luka w obronie i Spójnia złapała kontakt. Co tu dużo mówić, fajny mecz dla kibiców. Dla nas mniej - dodał jeden z liderów ekipy ze Śląska.
Atutem gospodarzy była żywiołowa publiczność, która w zaciętej końcówce wywierała na przeciwnika presję. - Tutaj zawsze kibice dość emocjonalnie reagują. Miło było w tej atmosferze uczestniczyć. Spójnia lepiej zniosła ten mecz. Gratulacje dla chłopaków. Życzę im, żeby powalczyli dalej w półfinale - powiedział wychowanek Spójni Stargard, który w ostatnim sezonie występował w GKS-ie Tychy.
Stargardzianie odnieśli sukces, na jaki czekali od wielu lat. GKS za to przedwcześnie zakończył rozgrywki na piątym miejscu. - Ten sezon był dla nas trudny. Mieliśmy spore problemy zdrowotne. Praktycznie przez cały sezon nas nie opuszczały jakieś kontuzje. Musieliśmy się z tym zmierzyć. Oczywiście to jest wkalkulowane w sport, więc nie ma co się tłumaczyć, ale na pewno to ograniczyło naszą rotację. Inaczej się trenowało. To się odbijało później w meczach - przyznał koszykarz, który nie mógł czynnie uczestniczyć w decydujących akcjach niedzielnego starcia, ponieważ popełnił pięć przewinień.
- Trzeba spokojnie zaleczyć rany po tym sezonie, ale już powoli trzeba jakieś plany snuć i zastanawiać się, co z przyszłym sezonem - dodał Hubert Mazur, który w 34 meczach zdobywał średnio 15,4 punktu.
ZOBACZ WIDEO Pięć goli, czerwona kartka i wygrana Barcelony! Zobacz skrót meczu Real - Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN]