Oba kluby mają za sobą długą historię w Polskiej Lidze Koszykówki, a rywalizacja między tymi drużynami z każdym rokiem znaczy coraz więcej w krajowej koszykówce. Dla Energi Czarnych Słupsk nie były to zbyt udane rozgrywki i dopiero rzutem na taśmę zakwalifikowali się do fazy play-off, gdzie zmierzą się z Anwilem Włocławek - liderem PLK po rundzie zasadniczej.
Drużyny te po raz pierwszy w ćwierćfinale spotkały się w sezonie 2000/2001. Prowadzony przez Wojciecha Kobielskiego Anwil po rundzie zasadniczej zajmował drugie miejsce, a w ćwierćfinale spotkał się własnie ze słupskim zespołem, wtedy znanym pod nazwą Brok. Słupszczanie zdołali wyrwać jeden mecz we Włocławku, wygrywając po dramatycznej końcówce 68:69. Ostatecznie sensacji w tej parze nie było i wszystko się zakończyło po myśli włocławian, choć do rozstrzygnięcia rywalizacji potrzebnych było aż pięć spotkań.
Ciekawostką jest fakt, że po serii ćwierćfinałowej posadę pierwszego trenera Anwilu stracił Wojciech Kobielski, a zastąpił go... trener Broka Słupsk, Stevan Tot. Ostatecznie włocławianie zakończyli sezon jako wicemistrzowie kraju. Śląsk Wrocław, który został mistrzem poniósł w całym sezonie tylko jedną porażkę, a miało to miejsce właśnie we Włocławku.
Los złączył oba zespoły w ćwierćfinale sezonu 2002/2003, który był wyjątkowy dla włocławian. Ekipa prowadzona przez Andreja Urlepa nie miała większych problemów ze słupskim zespołem i pewnie wygrywała kolejne spotkania (85:70, 79:61, 68:56). W ekipie Czarnych grali wtedy Przemysław Frasunkiewicz, Zbigniew Białek, Rafał Frank czy LeShell Wilson.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Atletico postraszyło Real. Nokaut przed Ligą Mistrzów [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zwycięstwem nad Czarnymi Słupsk Anwil rozpoczął marsz po mistrzostwo Polski - po emocjonujących meczach półfinałowych i finałowych włocławianie po raz pierwszy w historii świętowali mistrzostwo Polski.
Po raz ostatni w ćwierćfinale zespoły Anwilu i Czarnych spotkały się w sezonie 2006/2007. Trenerem włocławskiej ekipy był wtedy Ales Pipan, a słupszczan prowadził Igor Griszczuk. Już w pierwszym spotkaniu obu ekip doszło do niespodzianki. Historia zatoczyła koło i podobnie jak sześć lat wcześniej, Energa wygrała pierwsze spotkanie we Włocławku. Mecz miał dramatyczny przebieg i zakończył się po dwóch dogrywkach (86:96) na korzyść gości.
Słoweński szkoleniowiec musiał zmobilizować swoich zawodników i udało się to, Anwil zrewanżował się rywalom 66:57 i seria przeniosła się do Słupska. W obu spotkaniach w hali Gryfia lepsi byli koszykarze z Włocławka, ale gdy spojrzy się na wyniki tych spotkań (66:64 i 85:82), to można sobie wyobrazić jak zacięta była to rywalizacja.
W czwartek rozpocznie się kolejny rozdział pojedynków między Anwilem a Energą Czarnymi i można się zastanawiać, czy historia po raz kolejny zatoczy koło. Podopieczni Igora Milicicia mają duży potencjał, by namieszać w tym sezonie, a pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej nie jest przypadkiem. Z drugiej strony słupszczanie na pewno nie położą się przed Anwilem i będą chcieli udowodnić, że problemy z początku sezonu mają już za sobą.