Tak kiepskiego występu w wykonaniu gospodarzy nie spodziewał się chyba nikt. Rakiety, grające z nożem na gardle, miały postawić się przeciwnikowi i walczyć o doprowadzenie do kolejnego remisu. Tyle że od samego początku zespół Mike'a D'Antoniego nie miał zbyt wiele do zaoferowania. W kolejnych odsłonach było jeszcze gorzej. Przewaga przyjezdnych systematycznie rosła, a Houston nie potrafiło odpowiednio zareagować. Było całkowicie bezbronne.
Zaledwie trzech koszykarzy uzbierało przynajmniej 10 punktów. Kiepsko sezon zakończył lider Rakiet James Harden. 27-letni zawodnik, który w obecnych rozgrywkach spisywał się rewelacyjnie, na zakończenie uzbierał zaledwie 10 punktów, trafiając 2 z 11 rzutów z gry. Właściwie tylko Trevor Ariza zagrał na dobrym poziomie - był skuteczny, choć głównie w rzutach z dystansu. Zdobył on 20 punktów i zebrał 5 piłek.
Spurs zapewne nie spodziewali się, że zwycięstwo przyjdzie im tak gładko. Gospodarze byli w tym meczu na prowadzeniu tylko raz i to na moment. Później ton rywalizacji nadawali gracze Gregga Popovicha, którzy już po pierwszej połowie byli blisko wygranej. Po przerwie Ostrogi poszły za ciosem i znokautowały Rakiety, triumfując różnicą 39 punktów!
Warto podkreślić, że ekipa z San Antonio poradziła sobie nawet bez kontuzjowanego Kawhiego Leonarda. W ostatnim starciu zachwycił LaMarcus Aldridge. 31-letni koszykarz zgromadził 34 punkty (16/26 z gry) i 12 zbiórek. Oprócz niego jeszcze pięciu zawodników uzbierało przynajmniej 10 punktów.
Spurs w finale Konferencji Zachodniej zmierzą się z Golden State Warriors, czyli najlepszą drużyną sezonu zasadniczego. Wojownicy w półfinale gładko, bo w czterech meczach, rozprawili się z Utah Jazz.
Houston Rockets - San Antonio Spurs 75:114 (24:31, 18:30, 22:26, 11:27)
(Ariza 20, Capela 15, Harden 10 - Aldridge 34, Simmons 18, Mills 14, Murray 11, Gasol 10, Green 10)
Stan rywalizacji: 4-2 dla Spurs
ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski otwarcie o swoich relacjach z Rafałem Majką. "Wzajemnie się nakręcamy"