Koszykarze Energi Czarnych napisali nowy rozdział w historii PLK. Jeszcze nigdy bowiem nie zdarzyło się, żeby ósmy zespół po sezonie zasadniczym ograł w ćwierćfinale lidera rozgrywek.
Słupszczanie byli przez wielu ekspertów skazywani na pożarcie w starciu z Anwilem Włocławek. Sami zawodnicy zdawali sobie z tego sprawę. - Nie mamy nic do stracenia - mówił przed tą serią Mantas Cesnauskis, doświadczony rozgrywający.
I to właśnie jego rzut w samej końcówce piątego spotkania okazał się kluczowy - po nim włocławianie już się nie podnieśli.
Przechodzimy do historii ‼️
— Energa Czarni Słupsk (@EnergaCzarni) 14 maja 2017
Czarnuchy nigdy nie zginą https://t.co/r7rW9Mb39J
Trzeba oddać, że Energa Czarni pokazali ogromny charakter. Dla zespołu ze Słupska awans do półfinału jest jak piękny sen. Drużyna była przez cały sezon targana wielkimi problemami - odejścia zawodników, prokuratura i ostatnio rozwiązanie umowy sponsorskiej przez Energę. Teraz na przekór kłopotów zagra w strefie medalowej. Trzeci rok z rzędu.
Słupszczanie w półfinale PLK zmierzy się z Polskim Cukrem. Pierwsze spotkania odbędą się w Toruniu.
ZOBACZ WIDEO: Inter znów zawiódł! Zobacz skrót meczu z US Sassuolo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
..."CZARNA" NIEDZIELA...