Węgierki mogą mówić o naprawdę dużym pechu, bo ewentualny awans do ćwierćfinału byłby bez wątpienia sukcesem. Cały team dobrze zaczął zawody. Prowadzenie 9:2, niezły styl, a także skuteczność sprawiły, że rozkład szans na zwycięstwo zaczął wyglądać zupełnie inaczej.
Ekipa z półwyspu Apenińskiego za sprawą świetnej Cecilii Zandalasini wyrównała stan rywalizacji, a następnie wyszła minimalnie na czoło. Pod względem niektórych zagrań okazywała się lepsza od konkurenta. Poza tym były zawodniczki uzupełniające nominalną liderkę, jak Francesca Dotto czy Giorgia Sottana. To sprawiło, że długą przerwę spędziły one przy korzystnym wyniku 29:21.
Niemniej trzecia partia to kontynuacja dotychczasowej sinusoidy. Zaledwie 5 "oczek" ze strony Italii i 19 Węgier pozwoliło dać nadzieję, a obserwatorów zdezorientować jeżeli chodzi o przewidywania dotyczące ostatniej kwarty.
Podczas jej trwania podopieczne Andrei Capobianco robiły wszystko, żeby ostatecznie triumfować. Mozolnie odrabiały straty, aż nadeszły końcowe sekundy. Tutaj, co warte podkreślenia, dowodzone przez trenera Stefana Svitka koszykarki mogły rozstrzygnąć zmagania na swoją korzyść, lecz w ostatniej akcji piłkę niedokładnie podała Courtney Vandersloot, co przesądziło o zwycięstwie Włoch.
Włochy – Węgry 49:48 (12:14, 17:7, 5:19, 15:8)
Włochy: Zandalasini 17, Sottana 12, Dotto 12, Ress 5, Penna 2, Formica 1
Węgry: Krivacevic 15, Raksanyi 7, Vandersloot 5, Fegyverneky 5, Simon 5, Hatar 5, Nagy-Bujdoso 3, Medgyessy 2
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Karol Linetty: To było naszym błędem