[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Szybko toczy się pana trenerska kariera. Po roku pracy w PLK został pan trenerem reprezentacji Polski B. Niezły awans.[/b]
Przemysław Frasunkiewicz, trener reprezentacji Polski B: Staram się jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Jak pojawiła się taka możliwość, to nie wahałem się długo. Momentalnie się zgodziłem - wszystko działo się w błyskawicznym tempie.
Mam na myśli organizację zgrupowania, wysłanie powołań. Nie ukrywam, że model kadry B jest bardzo podobny do tego, co dzieje się w Asseco Gdynia - nie ma tutaj zawodników, którzy już swoje zdobyli i nie są głodni sukcesów. Są to gracze, którzy cały czas chcą zwiększać swoje umiejętności.
Niektórzy wysuwają taką tezę, że jest to przedwstępny obóz dla zawodników Asseco Gdynia.
Jeżeli w kadrze nie byłoby zawodników z Asseco Gdynia, to uznałbym, że coś jest nie w porządku.
Dlaczego?
Bo w Asseco grają młodzi zawodnicy, którzy najczęściej rezygnują z pieniędzy, ale chcą mocno trenować, grać i się rozwijać. Te projekty mają ze sobą wiele wspólnego.
ZOBACZ WIDEO Real na kolanach! Valencia mistrzem Hiszpanii!
Jakie to uczucie być trenerem reprezentacji?
Na pewno jest dużo większa swoboda w wyborze zawodników. Co prawda nie wszyscy mogli przyjechać, ale ci, którzy się pojawili w Gdyni są chętni do pracy. Widać, że reprezentacja jest dla nich bardzo ważna. Podchodzą do swoich obowiązków bardzo profesjonalnie. To przyjemność pracować z taką grupą ludzi. Szkoda, że zgrupowanie jest tak krótkie, bo możemy przekazać im jedynie część systemu.
To w całości system trenera Taylora, czy pan od siebie też coś dołożył?
To jest system Mike'a Taylora, który specjalnie przyjechał do Gdyni. Mieliśmy kilkugodzinne posiedzenie, na którym przekazał nam wszystkie informacje. Nazewnictwo, rodzaj obrony, zagrywki - wszystko jest przełożone z pierwszej reprezentacji. Wspólnie ustaliliśmy, że kadra B nie jest osobnym tworem. Tutaj są zawodnicy, których trener Taylor za rok bądź dwa będzie chciał wykorzystać.
[b]
To prawda, że ten system jest mocno złożony?[/b]
Tak, ale nie ma co się dziwić, ponieważ jest to reprezentacja Polski. Dobrze jest mieć rozbudowany system na takim poziomie.
Ktoś odmówił przyjazdu?
Były takie przypadki, ale nie ma co o nich mówić, bo to już nie ma znaczenia. Ja jestem zadowolony z tych zawodników, którzy tutaj przyjechali. Są pełni wigoru, entuzjazmu, mają dużo chęci do pracy.
W jakiej formie przyjechali zawodnicy?
Jest duża dysproporcja pomiędzy poszczególnymi zawodnikami. Po pierwszym treningu było widać, czy ktoś coś robił, czy po prostu leżał na plaży. Cieszę się jednak, że świadomość się zmienia. Koszykarze coraz rzetelniej podchodzą do spraw treningowych w wakacje. Nie jest tajemnicą, że największy postęp można zrobić właśnie w tym okresie. Można mocno popracować nad własnymi słabościami.
Zaryzykuję takie stwierdzenie, że ten trend został zapoczątkowany właśnie w Gdyni.
Cieszę się, że masz takie odczucia. Uważam, że ten okres jest bardzo ważny dla młodych zawodników, którzy mogą sporo nadrobić. Inaczej jest z zawodnikami 30-32-letnimi. Oni mają pamięć mięśniową, szybko potrafią dojść do formy. Znam wielu koszykarzy, którzy nie robili nic przez miesiąc, a po czterech dniach treningów potrafili grać na swoim poziomie. Młody koszykarz musi być w formie cały czas.
Filip Matczak w tym zespole ma być ustawiany jako rozgrywający?
Tak. Nie da się ukryć, że nasze "jedynki" w reprezentacji nie są już najmłodsze, więc czas szukać nowych opcji. Nie chcę nic ujmować Koszarkowi, który w finałach znów pokazał klasę, ale on w kadrze nie będzie grał za 10 lat. Potrzeba kolejnych rozgrywających. A to jest najtrudniejsza pozycja w koszykówce. Ja widzę u Filipa spore możliwości - sporo nad tym pracowaliśmy w Asseco Gdynia. Mógł sporo akcji rozwiązywać "na piłce". On robi stały postęp na tej pozycji - myślę, że docelowo będzie właśnie rozgrywającym.