Warszawa znowu doczeka się koszykówki na najwyższym poziomie. Legia, po 14-letniej przerwie wróciła do ekstraklasy, wygrywając w finale I ligi z GTK Gliwice 3:0. Włodarze beniaminka PLK budują zespół, który powalczy o play-offy. Jedną z ważniejszych postaci w talii trenera Piotra Bakuna będzie kapitan Łukasz Wilczek.
[b]
Jakub Artych, WP SportoweFakty: Naładował pan baterie przed startem przygotowań? Poprzedni sezon był dla was bardzo wyczerpujący. Psychicznie i fizycznie. [/b]
Łukasz Wilczek, kapitan Legii: Musiałem odpocząć od koszykówki. Wyjechałem na dłuższy urlop, spędziłem czas z najbliższymi. Wszystko po to, aby znów poczuć głód basketu. Nie ukrywam, że mam już dość "leżakowania". Od dwóch tygodni realizuję trening indywidualny. Na razie moim jedynym problemem są zakwasy, ale wkrótce wszystko wróci do normy, jak już pełną parą rozpoczniemy przygotowania.
Już oficjalnie związał się pan z Legią Warszawa na kolejny krok. Ten klub był absolutnym priorytetem, czy rozpatrywał pan również inne kierunki?
Jak tylko dostałem sygnał od zarządu, że widzi mnie w składzie na przyszły sezon, nie brałem pod uwagę żadnych opcji alternatywnych. Czułbym spory niedosyt, gdyby po wywalczeniu awansu, nie dane byłoby mi zagrać w barwach Legii w PLK. Umowa gentlemańska została niedawno sformalizowana, ale obie strony wiedziały, że będzie to wyłącznie formalność. W Warszawie czuję się jak w domu, a z Legią chcę osiągać kolejne sukcesy.
Legia stawia na swoich. W kadrze beniaminka PLK zobaczymy ośmiu Polaków z poprzedniego sezonu oraz trzech obcokrajowców. To słuszna droga?
Trudno ocenić, jak będzie wyglądać nasz skład, skoro jeszcze nie wszyscy koszykarze zostali zakontraktowani. Nie jest jednak tajemnicą, że trzon z ubiegłego sezonu ma również decydować o naszej sile w PLK. Zagraniczne wzmocnienia natomiast na pewno podniosą wartość zespołu. Taka droga jest jak najbardziej słuszna, ponieważ dzięki przemyślanym ruchom transferowym, drużyna nie straci swojej tożsamości, a kibice nadal będą mogli się z nami identyfikować.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdy Arsenalu trenowały... kung-fu (WIDEO)
Mówi się, że jednym z nowych graczy Legii będzie rozgrywający. To sprawi, że prawdopodobnie zmuszony będzie pan do roli zmiennika. To będzie dla pana nowa sytuacja.
PLK to zupełnie inny poziom, niż I liga. Jeśli w klubie pojawi się rozgrywający, jako kapitan przyjmę go z otwartymi rękami, ponieważ w Legii liczy się przede wszystkim sukces zespołu, a nie indywidualne ambicje czy statystyki. Osobiście lubię wyzwania, dlatego konkurencja na każdej pozycji może przynieść wyłącznie pozytywne rezultaty.
Po raz ostatni występował pan w PLK w sezonie 2011/12. Jak zapamiętał pan tamten rok?
Pięć lat temu byłem zupełnie innym zawodnikiem. Pamiętam, że był to sezon pełen wyzwań nie tylko sportowych, ale również organizacyjnych. Politechnika była beniaminkiem i miała swoje problemy, ale my, jako bardzo młody zespół, szukaliśmy pozytywów i cieszyliśmy się grą na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Wiele się wówczas nauczyłem.
[b]
Ciekawostką jest fakt, że zarówno teraz, jak i wcześniej reprezentował pan ekipę z Warszawy. Klub, miasto i kibice są gotowi na kolejny przeskok?[/b]
Miejsce takiego klubu jak Legia jest w PLK. Organizacyjnie, jesteśmy przygotowani perfekcyjnie. W Warszawie czuć głód koszykówki na najwyższym poziomie. Chcemy dać radość wszystkim, którzy wspierali nas przez ostatnie lata. Z ekscytacją czekamy na początek rozgrywek. Legia w ostatnich sezonach wykonała kilka przeskoków, konsekwentnie awansując i wracając do elity z niebytu. Za każdym razem klub był gotowy, aby iść naprzód, rozwijać się i budować modę na koszykówkę w stolicy. Teraz stajemy przed największym wyzwaniem od lat, tym bardziej że projekt "Odrodzenia Potęgi" jeszcze się nie zakończył.
Dla wielu kibiców, którzy regularnie oglądają ekstraklasę, Legia będzie małą niewiadomą. Na co was stać w nadchodzących rozgrywkach?
Nie lubię spekulować, ponieważ nawet najbardziej śmiałe deklaracje mogą być brutalnie zweryfikowane przez parkiet. Ponadto, jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, aby ocenić nasze realne możliwości. Legia na pewno nie awansowała do PLK po to, aby rozpaczliwie walczyć o utrzymanie. Znamy swoją wartość, wiemy, jakie barwy reprezentujemy, a to zobowiązuje, aby w każdym meczu dawać z siebie wszystko. Jeśli na parkiecie za każdym razem zostawimy serducho i kawał zdrowia, jestem przekonany, że damy naszym kibicom wiele powodów do dumy.