31 sierpnia meczem ze Słowenią Biało-Czerwoni rozpoczną zmagania na EuroBaskecie. Grupa jest trudna, nawet bardzo. Obok Słoweńców są w niej Francuzi, Grecy czy gospodarze - Finowie.
Polacy patrzą jednak na siebie. Mają za sobą już pierwszy etap przygotowań, zakończony dwoma pewnymi i efektownymi zwycięstwami nad Czechami. Atmosfera jest bardzo dobra, a reprezentacja wydaje się być mocna.
- Mamy bardzo młodą reprezentację, która ma bardzo dużo nowych twarzy w zespole. Jest też dobry trenera, który to wszystko bardzo ładnie układa i buduje chemię - ocenia wszystko Marcin Gortat.
Koszykarza Washington Wizards w tej kadrze nie ma i nie będzie. Nasz jedynak na parkietach ligi NBA tonuje też nastroje. - Uważam, że na EuroBasket nie powinniśmy jechać z wielkimi oczekiwaniami - mówi.
ZOBACZ WIDEO Justyna Żełobowska: Marzyłam o medalu w Rio, ale przede mną była długa droga
- Nie pompujmy balonika, ja mówię szczerze - dodaje. - Oczywiście jeżeli wyjdziemy z grupy, wygramy pięć meczów pod rząd to będziemy wszyscy szczęśliwi. Żeby tylko nie było potem mówione, że jak wygramy jedno czy dwa spotkania, to wszyscy będą mówić o kataklizmie.
Która opcja jest bardziej realna? Reprezentacja Polski wygląda na razie nieźle, a dojść do niej mają jeszcze Przemysław Karnowski i Maciej Lampe. Pojedynki z Czechami mogą napawać optymizmem, ale należy też dodać, że w składzie rywali zabrakło Tomasa Satoransky'ego i Jana Vesely'ego.
Głód sukcesu jest duży. Optymizmu i ambicji też nikomu nie brakuje. Trener Mike Taylor również przekonuje, że każdy zdaje sobie doskonale sprawę z tego, jaką misję ma w tym roku drużyna.