PLK: Jure Skifić bez oferty i pretensji

WP SportoweFakty / Jure Skifić zmienił klub w PLK
WP SportoweFakty / Jure Skifić zmienił klub w PLK

- Polski Cukier Toruń nie był zainteresowany przedłużeniem umowy ze mną. Ja to rozumiem, nie mam do nikogo pretensji - mówi Jure Skifić, nowy podkoszowy BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.

[b]

[/b]29-letni Jure Skifić z zespołem Polskiego Cukru Toruń sięgnął po wicemistrzostwo naszego kraju, a sam był ważną częścią układanki trenera Jacka Winnickiego. Rozegrał 43 meczów, w których notował średnio 10,1 punktu, 5,7 zbiórki i 1,4 asysty.

Teraz chorwacki podkoszowy będzie stanowił o sile brązowego medalisty, BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Polski Cukier zamienił pan na BM Slam Stal. Dlaczego zdecydował się pan na taki ruch?

Jure Skifić, nowy koszykarz BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski: Nie ukrywam, że zależało mi na pozostaniu w PLK. To solidna liga, w której jest wiele dobrych drużyn. Bardzo podobało mi się życie w Polsce, więc nie chciałem zmieniać otoczenia. Pojawiła się ciekawa propozycja z Ostrowa Wielkopolskiego i dość szybko doszliśmy do porozumienia. Cieszę się z takiego obrotu spraw.

Czy mógł pan zostać w Toruniu? Rozmawiał pan z Polskim Cukrem?

Klub nie był zainteresowany przedłużeniem umowy ze mną.

Był pan tym faktem zaskoczony?

Nie. Ja to rozumiem, nie mam do nikogo pretensji. Koszykówka to jest biznes, każdy szuka najlepszych opcji.

[b]

Jak pan będzie wspominał grę w Twardych Piernikach?[/b]

To był znakomity okres pod wieloma względami. Zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski, co jest najlepszym wynikiem w historii klubu. Byłem ważnym zawodnikiem, więc nie ma powodów do narzekań. Poza tym Toruń to świetne miejsce do życia.

BM Slam Stal to była najlepsza opcja?

Tak. Jestem przekonany, że gra w tym klubie będzie krokiem do przodu w mojej karierze. Cieszę się, że będę miał także możliwość występów w FIBA Europe Cup. Wierzę, iż przejdziemy dwie rundy eliminacji i awansujemy do fazy grupowej.

ZOBACZ WIDEO: Ekstremalny wyczyn Roberta Korzeniowskiego. "Nigdy tego nie zapomnę"

Źródło artykułu: