Tony Allen wzmocni New Orleans Pelicans

PAP/EPA / CJ GUNTHER / Tony Allen przez 7 sezonów był graczem Grizzlies
PAP/EPA / CJ GUNTHER / Tony Allen przez 7 sezonów był graczem Grizzlies

Kibice New Orleans Pelicans w końcu mogą czuć się ukontentowani. Władze ekipy z Luizjany finalizują bowiem szczegóły umowy z Tonym Allenem.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnim czasie osoby decyzyjne w New Orleans Pelicans nie miały łatwego i przyjemnego okresu. Wszystko kręciło się bowiem wokół szukania zastępstwa dla Solomona Hilla, który doznał kontuzji zerwania ścięgna podkolanowego, co wykluczy go z gry na minimum sześć miesięcy. 26-letni gracz nie jest może wielką gwiazdą, ale jako starter sprawdzał się solidnie.

Władze klubu znalazły jednak bardzo dobre zastępstwo w osobie Tony'ego Allena. Były gracz Boston Celtics i Memphis Grizzlies może występować jako rzucający lub niski skrzydłowy. Co prawda ma już na koncie 35 lat, ale idzie za tym bardzo miarodajne, 13-letnie doświadczenie na parkietach NBA. Allen od lat uchodzi poza tym za jednego z najlepszych obwodowych obrońców w lidze, co jest jego cechą charakterystyczną i olbrzymią zaletą.

W poprzednim sezonie notował średnio 9,1 punktu, 5,5 zbiórki, a także 1,6 przechwytu. Wydaje się zatem, że z nim w składzie Pelicans mają realne szanse na awans do fazy play-off. Jednak trener drużyny, Alvin Gentry, będzie miał tak naprawdę inne ważne zadanie. Musi wkomponować w zespół Rajona Rondo, czyli kogoś, kto może okazać się doskonałym uzupełnieniem podstawowej jedynki - Jrue Holidaya, ale z drugiej strony znane są jego nastroje, które nie wpływały pozytywnie na ekipy, w których grał.

Jest jeszcze inna strona medalu. Rondo zna się bowiem zarówno z Allenem, z którym zdobywał w Bostonie tytuł mistrzowski, jak i z DeMarcusem Cousinsem z okresu ich wspólnej gry w Sacramento Kings, ale też z E'Twaunem Moore'em i Jordanem Crawfordem. Obaj występowali przez pewien czas w Celtics "w erze Rondo". Pierwszy z nich w sezonie 2011/12, zaś drugi w latach 2013-14.

To daje nadzieje na to, że panowie znajdą wspólny język i poprowadzą w kolejnym sezonie Pels do wygranych. Ale przede wszystkim należy mieć na uwadze, że każdy z nich będzie miał za zadanie "jedynie" wspierać w tym Anthony'ego Davisa, bezsprzecznego lidera zespołu, a nie samemu starać się być na pierwszym planie. Co by zatem nie powiedzieć, zapowiada się interesujący sezon w stanie Luizjana. A jaki będzie jego finał? To okaże się dopiero w trakcie rozgrywek.

ZOBACZ WIDEO Polak chciał rozwiązać tajemnicę Trójkąta Bermudzkiego. Spędził tam 40 dób

Komentarze (2)
avatar
Romano
12.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kibicuję Pelikanom. Oby sezon obył się bez kontuzji bo to w ostatnich latach największa bolączka tego zespołu. Szanse na play off są w tym roku spore, zależy czy dobrze wystartują.