Trudne, ale nie niemożliwe. BM Slam Stal musi gonić, żeby awansować

WP SportoweFakty / Aaron Johnson
WP SportoweFakty / Aaron Johnson

W pierwszym meczu I rundy kwalifikacji do FIBA Europe Cup koszykarze BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski przegrali z izraelskim Bnei Herzliya 74:84. Teraz czas na rewanż i odrobienie strat. Czy ekipę Emila Rajkovicia stać na taki wyczyn?

Tak naprawdę trudno powiedzieć, czy 10 punktów to dużo czy mało. Nie takie straty odrabiało się już w koszykarskich rywalizacjach. Trener Emil Rajković twierdzi, że to rywale są postrzegani jako faworyt, ale wierzy w swój zespół.

- Trzeba dokonać małego cudu, żeby pokonać i wyeliminować tego rywala, który jest przecież faworytem - mówi jasno.

Wie też, co należy poprawić, żeby w rewanżu móc skutecznie walczyć z rywalem. - Wiemy, jakie błędy popełniliśmy w pierwszym meczu. Wiemy, czego możemy się spodziewać po rywalu - kontynuuje.

Główną bronią rywali w pierwszym meczu był rzut zza łuku. Koszykarze Bnei trafili aż 14 rzutów za trzy punkty przy 50 procentach skuteczności. To dało 42 z 84 zdobytych przez drużynę punktów.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga. Tak się zdobywa uznanie! Efektowne "wrzutki" Wybrzeża Gdańsk (WIDEO)

Czy Stalówka odrobi straty i pojedzie do Porto walczyć o fazę grupową? - Nie możemy wyjść na boisko i myśleć cały czas o tym, że musimy wygrać 10 punktami, bo to nie przejdzie. Musimy wyjść i walczyć o każdą piłkę, a ten wynik sam przyjdzie - mówi w przedmeczowej rozmowie z wlkp24.pl Michał Chyliński, rzucający ostrowskiego teamu.

Na co liczy trener Rajković? Na fantastyczny, gorący doping oraz... charakter drużyny. - Rywal potwierdził swoją klasę, ale nasz zespół udowodnił, że ma duży charakter. To jest właśnie ta cecha, którą mieliśmy w poprzednim sezonie i którą mamy teraz. To jest podstawa sukcesów - zapewnia.

BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski - Bnei Herzliya / czwartek 28 wrzesień, godz. 19:00

Komentarze (0)