[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Sebastian Kowalczyk po trzech meczach ze średnią 11,3 punktu jest drugim strzelcem Kinga Szczecin. Do tego cztery asysty. To całkiem niezłe cyfry jak na początki w nowym klubie.[/b]
Sebastian Kowalczyk, zawodnik Kinga Szczecin: Dostaję sporo liczbę minut i przez to rośnie moja pewność siebie. Podobało mi się to, że na samym początku trener Budzinauskas ustalił jasne i konkretne zasady, których się trzyma. Dobrze się czuję w jego filozofii gry.
Sebastian Kowalczyk jest bardziej rozgrywającym czy rzucającym?
Jestem killerem - jak to kiedyś mówił Allen Iverson (śmiech). Powiedziałbym, że jestem combo-guardem, który może swobodnie grać na obu pozycjach.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Oskarżenie o picie szampana? To byłby kolejny absurd
Coraz więcej zawodników z pana rocznika gra za granicą - Tomasz Gielo, Michał Michalak, Mateusz Ponitka czy Przemysław Karnowski. Też by pan chciał spróbować?
Cieszę się, że mój rocznik tak odważnie podbija Europę. Trochę jestem zazdrosny, że koledzy występują w silniejszych ligach. Też bym chciał spróbować. To moje marzenie sportowe. Miejsce docelowe, ale na razie nie jestem jeszcze gotowy. Po takim sezonie nikt by nie był gotowy.
W Kutnie było źle pod wieloma względami: finansowymi i sportowymi. Po prostu nieudany sezon.
To fakt. Z podobnymi problemami spotkałem się w Warszawie, kiedy to Politechnika przejęła Polonię 2011. Nie było wtedy różowo pod względem finansów. Przez trzy czwarte roku nie było pieniędzy. Wtedy nie było jednak wielkich kontraktów, rodzice też pomagali. Jakoś się przeżyło. W Kutnie było nieco inaczej. Nie było kasy, do tego doszła zmiana trenera i zawodników. Niczego dobrego to nie przyniosło. Nie będę ukrywał, że moja przygoda z Polfarmeksem miała nieco inaczej wyglądać. To było trudne doświadczenie.
Oczekiwania były spore. Sebastian Kowalczyk wraz z Grzegorzem Grochowskim jako pierwsze "jedynki" i walka o play-off.
Tak. W sumie to można powiedzieć, że po tych wszystkich perypetiach to nawet zyskałem, bo zostałem kapitanem drużyny, moje minuty też znacząco poszły do góry. Było wkurzenie, że nie ma wyników i pieniędzy, ale gdzieś jednak była ta myśl, że ta duża liczba minut może mi pomóc w przyszłości.
[b]
Po ostatnim meczu w barwach Polfarmeksu powiedział mi pan, że musi odpocząć mentalnie. Długo trwał ten reset?[/b]
W sumie to już w trakcie sezonu miałem taki kryzys. Przegrywasz wszystko, kasy nie dostajesz... z czego tu się cieszyć? Czasami na treningi trudno było się zmobilizować. Na szczęście mieliśmy trenera Szablowskiego, który wykonał kawał dobrej roboty. Szacunek dla niego. Z drugiej strony te treningi pomagały nam na chwilę zapomnieć o problemach sportowych i finansowych.
Pytasz o czas. Na reset nie potrzebowałem go za dużo. Nie mam teraz żadnych problemów z psychiką (śmiech). Znów cieszę się koszykówką.
Domyślam się, że w Warszawie wszystkich pieniędzy pan nie otrzymał. Jak wygląda sprawa w przypadku Polfarmeksu?
Poszedłem klubowi na rękę, bo nie potrzebowałem gotówki na tu i teraz. Podpisałem ugodę. Czekam na swoje pieniądze. Moja cierpliwość powoli się kończy.
Kilka kolegów odeszło z drużyny w trakcie sezonu. Czemu Sebastian Kowalczyk nie poszedł ich drogą?
Byłem bliski odejścia, po tym jak zespół zaczął się sypać. Mam na myśli Dardana, Devante i Mateusza. Byłem gotowy, żeby odejść z Polfarmeksu, ale ostatecznie do tego nie doszło.
Teraz King Szczecin, zespół stabilny i pewny finansowo. Tym się pan kierował przy wyborze klubu?
Na pewno był to ważny czynnik, bo nie chciałem znów grać w klubie, w którym musiałbym się martwić o sprawy pozasportowe. Dużo dobrego słyszałem na temat prezesa Króla, który jest rzetelną osobą.