Trefl Sopot wytrzymał próbę nerwów. Kociewie niestraszne dla ekipy z Trójmiasta

PAP / Adam Warżawa / Trefl Sopot w drodze po sukcesy
PAP / Adam Warżawa / Trefl Sopot w drodze po sukcesy

Trefl Sopot odniósł pierwszy triumf w nowym sezonie PLK. Ekipa z Trójmiasta wygrała na Kociewiu z Polpharmą 94:90 po dogrywce i emocjonującym boju. - Spodziewaliśmy się, że to będą bardzo ciężkie zawody - nie ukrywał trener Trefla, Marcin Kloziński.

Patrząc na historię starć derbowych pomiędzy Polpharmą Starogard Gdański a Treflem Sopot, wygrana gości nie jest niespodzianką, gdyż sopocianie w ostatnich latach aż sześciokrotnie wywozili dwa punkty z trudnego terenu, jakim jest Kociewie. Przed rozpoczęciem poniedziałkowego meczu wielu stawiało jednak na to, że seria ta ulegnie zmianie, ponieważ Farmaceuci po świetnej inauguracji rozgrywek w Szczecinie zamierzali pójść za ciosem i to oni stawiani byli w roli faworyta.

Początek spotkania wskazywał właśnie na to, że gospodarze nie będą mieli problemów z odniesieniem kolejnego zwycięstwa, gdyż szybko osiągnęli 10 punktów przewagi. Im dłużej trwał jednak pojedynek, tym mocniej do głosu zaczął dochodził Trefl. Ekipa z Trójmiasta dzięki dobrej drugiej kwarcie wyszła na prowadzenie i szale zwycięstwa na swoją korzyść mogła przechylić już w regulaminowym czasie gry, ale ostatniego rzutu nie trafił Brandon Brown, żółto-czarni poprawili się za to w dogrywce.

- Przyjeżdżając do Starogardu spodziewaliśmy się, że będą to bardzo ciężkie zawody - nie ukrywał po zakończeniu gry, Marcin Kloziński, trener Trefla Sopot. - Wiemy, jaka jest specyfika hali, kibice bardzo wspierają swój zespół. Dodatkową presją było dla nas to, że chcieliśmy odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie i potwierdzić, że mecz ze Stelmetem, co prawda przegrany, ale w miarę solidnie wyglądający w naszym wykonaniu, nie był przypadkiem. Cieszę się, że w ważnych momentach ciężar gry wzięli na siebie liderzy Dylewicz, Markovic, Brown i dali bardzo ważne punkty w dogrywce i dało się to zwycięstwo wyszarpać - cieszył się szkoleniowiec.

To właśnie spokój weteranów w drużynie z Sopotu był najważniejszych w dodatkowym czasie rywalizacji. Nikola Marković trafiał za trzy punkty, a opanowanie na linii rzutów wolnych zachowywali Filip Dylewicz i Artur Mielczarek.

- To było bardzo ważne zwycięstwo dla naszej drużyny - komentował Dylewicz. - Wszyscy wiemy, że to ciężki teren. Polpharma uskrzydlona po meczu w Szczecinie i na pewno chciała pokazać się z jak najlepszej strony przed swoimi kibicami. Pierwsze połowa była bardzo dobra w wykonaniu gospodarzy, później my zaczęliśmy trafiać. Myślę, że przełożyło się to na to, że udało nam się wygrać. Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa w sezonie i oby więcej było takich szczęśliwych momentów - podkreślił.

ZOBACZ WIDEO Boniek o meczu z Brazylią. "Coś jest na rzeczy"

Komentarze (2)
avatar
josik
10.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przy "dobrej współpracy" panów z gwizdkami z drużyną przyjezdną ,przeciwnik nigdy(!) nie będzie straszny do pokonania. W meczu z Treflem ewidentny pokaz pana Trawickiego - gesty rękoma i uwagi Czytaj całość
avatar
henryc SKS
10.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jeśli się porówna ilość fauli odgwizdanych dla drużyn to wynik mógł być tylko jeden, w ubiegłym sezonie było tak samo.