Michał Baran odpowiada na zarzuty. "Devante musi uporać się sam ze sobą"

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: Michał Baran
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: Michał Baran

Devante Wallace skrytykował w sobotę Miasto Szkła Krosno i trenera Michała Barana. Ekipa z Podkarpacia odpiera zarzuty. - Wallace zdecydowanie przekroczył granice - mówi szkoleniowiec, który wyznał całą prawdę.

Devante Wallace w ostrych słowach ocenił Miasto Szkła Krosno. Amerykanin rozstał się z klubem za porozumieniem stron, jednak uważa, że został potraktowany niesprawiedliwie. Klub z Podkarpacia szybko odpowiedział na jego wywiad. - Prowadzenie takich dyskusji publicznie nie jest dobrą rzeczą. Jest to nieprofesjonalne, ale musimy odnieść się do bajek, opowiedzianych przez naszego byłego gracza - mówi nam Michał Baran, który wypowiedział się na temat wszystkich "oszczerstw".

O składzie Miasta Szkła

Devante Wallace nie jest dobrą osobą do wybierania składu, od tego są trenerzy. Wszystko odbyło się w ramach naszych możliwości finansowych. W planach mieliśmy przedłużenie umowy Darkiem Wyką, Kubą Dłuskim czy Dino Pitą, jednak z powodów finansowych nam się to nie udało. Każdy zawodnik ma swój pomysł na karierę. Niektórzy chcieli grać bliżej domu, inni potrzebują nowych wyzwań.

O atmosferze w poprzednim sezonie

Zadaniem trenera jest wygrywanie meczów. To jest sport dla dużych chłopców, jednak wszystko odbywało się w granicach wzajemnego szacunku. Wystarczy spytać się któregoś z byłych graczy, choćby Kuby Dłuskiego, że atmosfera była wówczas bardzo dobra. Devante najpierw mówił o świetnej atmosferze, a potem sam sobie zaprzeczył, atakując trenerów, na których jest zły i sfrustrowany.

O konflikcie Wallace'a z Pinkstonem

Konflikt jest wyimaginowany. Mieliśmy wrażenie, że Devante często poruszał się w swoim wirtualnym świecie. JayVaughn ma oczywiście ciężki charakter, na początku były problemy z jego dyscypliną. Pierwszy raz gra w Europie i na pewno w wielu klubach w Polsce są podobne problemy.

Naszym zadaniem nie jest jednak siąść i płakać, tylko pracować z zawodnikiem. Jeżeli pojawiają się konflikty, można ewentualnie go ukarać lub odesłać do domu. Uznaliśmy, że nie są to duże problemy i jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Na chwilę obecną nie ma z nim żadnych kłopotów.

Devante z kolei zawsze szukał problemów u innych osób. Jego frustracja ciągle narastała. Rzekoma przepychanka Pinkstona z moim asystentem - Kamilem Piechuckim jest wymyślona. Jest to dowód na to, że zawodnik chce fałszywie oskarżyć klub.

ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"

[nextpage] O problemach z Devante

Chcieliśmy rozstać się z nim za porozumieniem stron i nie wyciągać brudów na światło dzienne. Jeżeli zawodnik nie jest w stanie tego przełknąć, to musimy bronić naszego dobrego imienia.

Devante w poprzednim sezonie przyjechał do nas z Kutna. Był cichy i spokojny. Mało mówił, grał nieźle w basket. Robił swoje statystyki. Po tym czasie uwierzył, że jest najlepszym skrzydłowym w lidze. Sam to zresztą napisał na jednym z portali społecznościowych. Moim zdaniem powinien to najpierw udowodnić na boisku. Inni zawodnicy to czytali, uśmiechali się pod nosem. Ciężko wtedy z taką osobą nawiązać nić porozumienia.

Sparingi i liga szybko zweryfikowały jego umiejętności. Wallace mógł grać dużo lepiej, ale nie dał sobie pomóc. Inni zawodnicy musieli przymykać oko na jego fochy i gwiazdorzenie. Później dochodziło do sytuacji, że w meczu z Anwilem Devante krzyczał do ławki rezerwowych "Po co ściągałeś tych debili". Takimi słowami zamknął sobie drogę do pozostania w klubie.

Już od pierwszych treningów, zawodnicy zgłaszali pewne zastrzeżenia do niego. Nie było z nim nici porozumienia. Po turnieju w Lublinie pojawiły się problemy z jego funkcjonowaniem poza boiskiem. Został w środku nocy przyłapany na stosowaniu używek. Mówił o sobie, że jest profesjonalistą, jednak ewidentnie widać, że to nie prawda.

Devante jest utalentowanym graczem i potrafi grać w koszykówkę. Jeżeli jednak nie upora się sam ze sobą, nie zamieni marzeń i wirtualnej rzeczywiści na realizm, to będzie mu ciężko funkcjonować w każdym klubie. Od pierwszego dnia szanowałem go, chcieliśmy mu pomóc. Nie jest prawdą, że mamy złą atmosferę w drużynie. Nie będziemy jednak nic udowadniać. Jeżeli ktoś nas obraża, to musimy bronić dobrego imienia klubu. Jest to przykra sprawa, zarówno dla mnie jak i całego klubu. Niedawno podaliśmy sobie ręce i powiedzieliśmy, że rozstaniemy się z klasą. Tak się nie stało.

"Atmosfera będzie lepsza"

Nie jest tajemnicą, że relacje Wallace'a z resztą drużyny nie były najlepsze. Amerykanin publicznie krytykował pozostałych graczy, którzy mimo wszystko chcieli z nim współpracować. Nie było jednak chęci z drugiej strony.

Na temat Devante porozmawialiśmy z kilkoma zawodnikami Miasta Szkła, którzy są zgodni: atmosfera w klubie po jego odejściu na pewno się poprawi. Ego 25-letniego zawodnika było na tyle duże, że źle wpływało to na funkcjonowanie klubu. Nie było chemii pomiędzy nimi, a Wallace'em. Tym bardziej, że forma koszykarza ze Stanów Zjednoczonych pozostawiała wiele do życzenia.

Komentarze (4)
Zuzi
14.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety...w Kutnie jak dla mnie też nie zostawił po sobie dobrych wspomnień...
Pan Gwiazda Wallece nawet pod koniec przed odejściem nie wychodził przybijać piątki z kibicami po meczu.... I zaw
Czytaj całość
avatar
chlopczysko
14.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jeden swoje, drugi swoje, a prawda jest gdzieś pośrodku 
BBruno
14.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wallace zachowywał się od początku jak gwiazdor i to już w zeszłym sezonie...chciał być jedyną gwiazdą w drużynie .Kapryśny,samolubny.Od początku wiedział jaki jest trener i kto zostaje w druży Czytaj całość