Qyntel Woods znów zagrał w PLK. Umiejętności nadal są, ale do formy daleko

Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: Qyntel Woods
Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: Qyntel Woods

- Myślę, że powrót Woodsa jest dużym wydarzeniem - mówi Mindaugas Budzinauskas. Amerykanin po dwóch latach znów wystąpił w PLK. W przegranym spotkaniu z Kingiem Szczecin (77:100) zdobył siedem punktów. Sporo mu brakuje do optymalnej formy.

We wtorek Qyntel Woods zjawił się w Koszalinie. Pozytywnie przeszedł badania, po których stawił się na treningu. Przedstawicielom AZS-u udało się dopełnić wszelkich formalności i Amerykanin mógł zadebiutować w środowym meczu z Kingiem Szczecin.

36-latek pojawił się na boisku w siódmej minucie spotkania. Swoją kolejną przygodę z PLK rozpoczął od dwóch przestrzelonych rzutów. Pierwsze trafienie Woods zaliczył na początku drugiej kwarty, celnie przymierzając zza łuku. Ostatecznie zgromadził na swoim koncie siedem punktów, trafiając dwa z siedmiu oddanych rzutów.

Zespół Kinga Szczecin bardzo poważnie podszedł do Woodsa. Trener Mindaugas Budzinauskas do krycia 36-letniego koszykarza wysłał swojego najlepszego obrońcę, Martynasa Paliukenasa. Amerykanin miał pojedyncze przebłyski, ale widać, że daleko mu do optymalnej formy. To akurat nie dziwi, bo Woods ostatni mecz rozegrał... dwa lata temu.

- Oczywiście, że się go obawiałem, bo to gracz dużej klasy. Podeszliśmy do niego bardzo poważnie, nie daliśmy mu pograć. A mimo wszystko trafił kilka trudnych rzutów. Myślę, że jego powrót jest dużym wydarzeniem dla PLK - podkreśla litewski trener Kinga.

ZOBACZ WIDEO Mistrz olimpijski, Mateusz Kusznierewicz rusza w rejs dookoła świata!

- Robimy wszystko, żeby optymalnej dyspozycji. Widać, że nie grał długo w koszykówkę. Umiejętności pozostały, ale gorzej jest z kondycją, wytrzymałością. Liczę, że w krótkim czasie to nadrobi - mówi z nadzieją Dariusz Szczubiał.

Szkoleniowiec AZS-u Koszalin nie ukrywa, że wiąże z transferem Woodsa duże nadzieje. Amerykanin ma poprawić grę zespołu, który przeżywa spore problemy na początku sezonu. - Mamy problem z liderowaniem. Rozgrywający nie spełniają jak na razie tego, choć bardzo na to liczyliśmy. Liczymy, że Woods będzie ważną postacią - tłumaczy Szczubiał.

Akademicy przegrali trzy spotkania, tracąc w nich łącznie 283 punkty. - Nasza obrona jest tragiczna - ocenia opiekun AZS-u.

W Szczecinie akademicy przegrali wyraźnie 77:100. Największe problemy mieli pod koszem. Duet Darrell Harris-Andriej Desiatnikow zdobył łącznie 33 punkty i miał 14 zbiórek. - Gospodarze byli zdecydowani lepsi, mieli sporą przewagę w "pomalowanym". Kontuzje nam nieco pokrzyżowały plany. Chatkevicius nie trenował od tygodnia i to było widoczne. Kucharewicz również ma swoje problemy, co sprawia, że pod koszem musimy grać nominalnymi "trójkami" - komentuje Dariusz Szczubiał.

Komentarze (2)
avatar
Maciej Paluch
19.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie ma w ogóle walki , gryzienia parkietu . W miarę walka i jakaś tam obrona pojawia się jak już jest 20 pkt w plecy . A to już jest za późno . Druga sprawa za dużo przestrzelonych rzutów spod Czytaj całość
avatar
thomas117
19.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Szczubiał, u Pana zawsze obrona jest tragiczna.