Anwil podarował wygraną rywalom. Igor Milicić: Tylko atakiem meczów nie wygramy

Newspix / Piotr Kieplin / Ivan Almeida i Jaylin Airington z Anwilu Włocławek
Newspix / Piotr Kieplin / Ivan Almeida i Jaylin Airington z Anwilu Włocławek

Na początku czwartej kwarty Anwil prowadził w Zgorzelcu różnicą 17 punktów. Ta duża zaliczka okazała się za mała do pokonania miejscowego PGE Turowa. - Za porażkę możemy winić tylko samych siebie. To kubeł zimnej wody - mówi Igor Milicić.

Po celnym rzucie Ante Delasa na początku czwartej kwarty Anwil Włocławek objął 17-punktowe prowadzenie (73:57) i wydawało się, że jest na najlepszej drodze do odniesienia czwartego zwycięstwa w PLK w obecnym sezonie.

Od tego momentu włocławianie stanęli, a grać zaczęli gospodarze, którzy bez żadnego problemu rozbijali defensywę Anwilu. W dwie minuty zgorzelczanie odrobili niemal całą stratę.

Trener Mathias Fischer mógł w tym momencie liczyć na swoich liderów: Camerona Ayersa, Stefana Balmazovicia i Mylesa Macka. To oni dali sygnał do ataku. Napędzeni dobrą grą zgorzelczanie poszli za ciosem do samego końca, wygrywając po dogrywce 99:96. - Byliśmy lepsi w niemal wszystkich kategoriach statystycznych, a jednak udało się nam przegrać mecz. Za porażkę możemy winić tylko samych siebie. Byliśmy nieodpowiedzialni w tym spotkaniu pod względem taktycznym, popełnialiśmy strasznie proste błędy. To kubeł zimnej wody na nasze głowy - przyznaje Igor Milicić.

Anwil zagrał bardzo dobrze w ataku. Świetnie dysponowany był Michał Nowakowski (23 punkty, 9/12 z gry), swoje dorzucili Jarosław Zyskowski junior (15), Ante Delas i Josip Sobin (obaj po 13). Wydawało się, że 96 punktów na wyjeździe wystarczy do wygranej, ale podopieczni Milicicia zapomnieli o defensywie. 31 punktów straconych w czwartej kwarcie to nie jest wynik godny pochwały. Szkoleniowiec włocławskiego zespołu doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

- Zawodnicy muszą zrozumieć, że tylko atakiem nie da się wygrać meczu. Do tej pory mieliśmy najlepszą defensywę w lidze i tym wygrywaliśmy mecze. Nie grą w ofensywie, ale obroną. Jeżeli chcemy liczyć się w PLK, to musimy być zaangażowani i zdeterminowani w defensywie. To jedyny sposób - mówi Milicić.

Słabo w sobotnim spotkaniu wypadł Ivan Almeida, który kreowany jest lidera nowego Anwilu. 28-letni zawodnik miał ogromne problemy w ataku (3/10 z gry, 3/11 za jeden!), a i w obronie nie błyszczał. Jego słabsza dyspozycja odbiła się na końcowym wyniku.

Włocławianie okazję do rehabilitacji będą mieli już w najbliższą sobotę. Na własnym parkiecie zagrają z Czarnymi Słupsk. To będzie szczególne spotkanie dla graczy Milicicia, bo właśnie z tą drużyną Anwil odpadł w zeszłym sezonie w ćwierćfinale, mimo że do fazy play-off przystąpił z pierwszego miejsca.

ZOBACZ WIDEO: Niezwykłe podróże Marcina Lewandowskiego. "W moim łóżku wylądowała głowa koguta"

Źródło artykułu: