[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Po trzech porażkach z rzędu w końcu wygraliście. W niezłym stylu pokonaliście Trefl Sopot 82:72. Odetchnęliście z ulgą?[/b]
Kacper Młynarski, koszykarz AZS-u Koszalin: Radość była wiadomo duża, pierwsza wygrana i w końcu lepszy mecz w naszym wykonaniu. Dobrze było w końcu wyjść z hali uśmiechniętym.
Czego wynikiem były te wcześniejsze porażki? Słaba obrona była głównym czynnikiem niepowodzeń?
Myślę, że nie graliśmy na 100 procent swoich możliwości. Byliśmy bierni w ataku, nie pomagaliśmy sobie w obronie. Ten mecz był tego przeciwieństwem.
Po tych trzech meczach spora krytyka spadła na zespół. Chyba jednak AZS nie jest taki słaby, jak mówią?
Ocenę pozostawiam innym. My jesteśmy rozliczani z wyników, robimy co możemy. Prawda jest taka, że tamte mecze były po prostu fatalne w naszym wykonaniu.
Na ile zespołowi pomógł transfer Qyntela Woodsa?
Qyntel bardzo nam pomaga. Przede wszystkim lepiej przy nim trenujemy, gramy. Nikt nie chce odstawać. Grasz z gościem, który był gwiazdą Euroligi, to nie możesz zawodzić, to nas pozytywnie nakręca.
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska dały w kość Kusznierewiczowi. "Fatalnie przyciąłem nogę, krew lała się po całej łódce"
Byliście zaskoczeni jego transferem?
Wiedzieliśmy, że coś trzeba zmienić, bo zespół nie funkcjonuje jak trzeba. Transfer Qyntela był bardzo pozytywnie odebrany, każdy z nas zdaje sobie sprawę, że to gracz, którego umiejętności bardzo nam pomogą. Do tego robi świetną atmosferę, a tego trochę też nam brakowało.
Jaki jest na co dzień?
Można się dużo nauczyć, trzeba podpatrywać ile się tylko da. Gramy na tej samej pozycji, ale też często gramy razem, bo Qyntel daje nam komfort gry w obronie, możemy grać wysokim składem. A poza boiskiem to po prostu otwarty facet, dobry kolega z drużyny.
Mecz z Treflem pokazał, że wciąż na wiele go stać.
To oczywiste, to mega gracz. Był gwiazdą Euroligi, jest najlepszym graczem w historii polskiej ligi. Fajnie, bo każdy trening to idealna okazja do rywalizacji z nim, to wyzwanie. Każdy daje z siebie 100 procent, żeby być od niego lepszym, nawet na treningu.
Jak się panu podoba gra w AZS-ie? Warto było przyjść do Koszalina? Ma pan większą rolę, ale zespół nie gra o tak duże cele jak we Włocławku.
Zawsze chcę wygrywać. Świetnie było mierzyć się z wyzwaniem w Anwilu każdego dnia, walczyć o medal. Tu nie ma takiej presji, ale nie wyobrażam sobie, żeby nie grać o coś więcej. Chcę grać jak najwięcej wiadomo, ale najważniejsze są zwycięstwa. Trochę na nowo odnajduje się w mniej zorganizowanej koszykówce niż we Włocławku, ale myślę, że z każdym tygodniem będzie coraz lepiej.
Rzut z dystansu - pana największy atut - nie zawodzi na początku sezonu. Sporo pan pracował w wakacje nad tym elementem, czy to efekt pewności siebie, którą nabrał pan jeszcze we Włocławku?
Latem odpuściłem nieco siłownię, zszedłem z ciężarów. Rzut przychodzi mi naturalnie, ale i tak nie za bardzo jestem zadowolony z siebie. Generalnie do optymalnej formy mam daleką drogę. Skupiam się mocniej na obronie, zwłaszcza teraz jak Qyntel jest z nami. Trochę mniejsze obciążenia są na mnie w ataku.