NBA: Griffin uciszył Portland! Trafił za trzy na zwycięstwo

PAP/EPA / MIKE NELSON / Na zdjęciu: Blake Griffin (z prawej)
PAP/EPA / MIKE NELSON / Na zdjęciu: Blake Griffin (z prawej)

Co tam się działo! Blake Griffin trafił za trzy punkty w ostatnich sekundach meczu i zapewnił LA Clippers zwycięstwo 104:103 nad Portland Trail Blazers.

Wielki Blake Griffin! Dreszczowiec w Portland. Gospodarze prowadzili 102:101 i na pięć sekund przed końcem meczu dwa rzuty osobiste miał C.J. McCollum. Trafił tylko raz. Moda Center zamarła w niepewności. Doc Rivers poprosił o przerwę, a tam LA Clippers utkali misterny plan. Głównym autorem okazał się Blake Griffin, który w ostatnich sekundach trafił zza łuku i zapewnił drużynie z Hollywood spektakularne zwycięstwo 104:103. Blake był świetny w całym spotkaniu - zdobył 25 punktów, trafiając 10 na 16 rzutów z gry, dodał osiem zbiórek i pięć asyst. Obecny bilans LAC to 4-0, są obok San Antonio Spurs jedyną niepokonaną drużyną w NBA.
[ad=rectangle]
Pierwsze zwycięstwo Chicago Bulls w sezonie 2017/2018 stało się faktem. Kluczowe role w meczu z Atlanta Hawks odegrało dwóch pierwszoroczniaków, David Nwaba oraz Lauri Markkanen. Ten pierwszy, wchodzący z ławki rezerwowych wywalczył 15 punktów i miał 11 zbiórek, a Fin uzbierał 14 "oczek" oraz zebrał 12 piłek.

Markkanen trafił także bardzo ważny rzut za trzy na niespełna 50 sekund przed końcem meczu, którym doprowadził do wyniku 90:86. - Nie boję się ważnych momentów. Nawet pomimo tego, że moje rzuty wcześniej nie wpadały, cały czas wierzę w każdy oddany rzut- mówił utalentowany 20-latek.

Mike Budenholzer, trener gości poprosił wówczas o przerwę, ale ci nie zdołali odpowiedzieć, Malcolm Delaney chybił rzut zza łuku. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 91:86 dla Byków. Hawks mają spory ból głowy. Bez Dennisa Schrodera ich mechanizm nie funkcjonuje tak, jak powinien, czego dowodem niech będzie słaby bilans 1-4. W Chicago nie zagrał też Ersan Ilyasova, zmagający się z urazem kolana.

Warto dodać, że Bulls zdominowali walkę pod tablicami w stosunku 62-40. Goście trafili natomiast 11 na 28 oddanych rzutów zza łuku, w czym spory udział miał Marco Belinelli. Włoch trafił pięć takich prób, miał ostatecznie 23 punkty. Jastrzębie prowadzili 86:85 na niewiele dwie minuty przed zakończeniem i nie potrafili już zdobyć żadnego punktu.

Ciekawe rzeczy działy się w Memphis, tam Dallas Mavericks znów postawili się dobrze wyglądającym na początku sezonu Grizzlies. Poprzedniego dnia triumfowali 103:94, teraz podopieczni Ricka Carlisle odrobili 20 punktów straty i na cztery minuty przed końcem prowadzili nawet 86:84. Wtedy do akcji wkroczył jednak Mike Conley, rozgrywający trafił za trzy "oczka", a następnie zdobył też punkty po penetracji. Szybko zrobiło się 89:86 dla Niedźwiadków. W końcówce to Grizz okazali się bardziej konsekwentni i to oni zwyciężyli 96:91.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gnał jak pocisk. Najszybszy piłkarz na świecie
[color=#000000]

[/color]

Mike Conley zdobył dziewięć z ostatnich dziesięciu punktów Grizzlies w meczu, a w sumie zapisał ich na swoim koncie 22. Marc Gasol zaaplikował rywalom 25 "oczek", mając też 13 zbiórek. Cenne 19 punktów dodał Tyreke Evans. Dla gości 22 punkty i 11 zbiórek wywalczył Harrison Barnes.

DeMarcus Cousins wrócił do Sacramento, gdzie spędził blisko siedem lat kariery i zdominował wydarzenia na parkiecie. "Boogie" wywalczył aż 41 punktów i zanotował 23 zbiórki, do tego miał też sześć asyst. Jego New Orleans Pelicans pokonali Kings 114:106.

Giannis Antetokounmpo flirtował z triple-double (28 punktów, 10 zbiórek, siedem asyst), ale duet Kyrie Irving - Al Horford zdobył wspólnie 51 "oczek" i poprowadził Boston Celtics do cennego zwycięstwa. Celtowie zrewanżowali się Milwaukee Bucks za porażkę z 19 października.

Wyniki:

Milwaukee Bucks - Boston Celtics 89:96 (23:28, 21:15, 25:29, 20:24)
(Antetokounmpo 28, Brogdon 15, Middleton 15, Snell 11 - Horford 27, Irving 24, Baynes 12, Tatum 12)

Chicago Bulls - Atlanta Hawks 91:86 (18:20, 19:19, 28:20, 26:27)
(Lopez 16, Nwaba 15, Markkanen 14 - Belinelli 23, Bazemore 16, Muscala 14)

Memphis Grizzlies - Dallas Mavericks 96:91 (28:14, 26:21, 22:33, 20:23)
(Gasol 25, Conley 22, Evans 19 - Barnes 22, Matthews 18, Nowitzki 14)

Sacramento Kings - New Orleans Pelicans 106:114 (40:27, 30:29, 17:32, 19:26)
(Fox 14, Randolph 13, Hield 12, Cauley-Stein 12 - Cousins 41, Holiday 20, Nelson 18)

Portland Trail Blazers - Los Angeles Clippers 103:104 (24:30, 29:32, 26:18, 24:24)
(Lillard 25, McCollum 23, Aminu 19 - Griffin 25, Gallinari 16, Rivers 16, Beverley 13, Williams 13)

sad

Komentarze (1)
avatar
CSfan
27.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Teraz jest pięknie, oby tylko nie było jak sezon temu, seria chyba 11 wygranych i nagle fala kontuzji... Młody Rivers coraz lepszy, Teodosic może sobie nie pograć i jednak być głębszą rezerwą.