Już w poprzednich rozgrywkach NBA wyraźnie dało się zauważyć, że Houston Rockets chcą na nowo zdefiniować grę w koszykówkę. Swoją taktykę w zdecydowanej większości przenieśli za linię rzutów za trzy punkty, których w sezonie 2016/2017 oddawali średnio 40,3 na mecz. Drudzy w tym elemencie Cleveland Cavaliers mieli ich na swoim koncie blisko osiem mniej. Przepaść.
W sześciu pierwszych meczach nowego sezonu tendencja w obozie "Rakiet" jest rosnąca. W tym momencie oddają tych rzutów aż 44,2 na jedno spotkanie, a w pojedynku z Charlotte Hornets udało im się pobić dwa bardzo znamienne rekordy.
Pierwszy z nich padł w pierwszej połowie, kiedy to ekipa z Houston oddała 32 rzuty za trzy punkty - rekord NBA. Trafili 11 z nich, a próby z dystansu stanowiły aż 69,5 proc. wszystkich rzutów zespołu. Właśnie z tym związany jest drugi "rekord", ponieważ Rockets w całym spotkaniu oddali tylko 28 prób liczonych za 2 punkty (w porównaniu do 55 prób za 3). Nie przeszkodziło im to w odniesieniu zwycięstwa różnicą 16 "oczek". - Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego nie oddaliśmy w tym meczu 60 "trójek" - żartował po meczu trener drużyny z Houston, Mike D'Antoni.
W całej historii NBA, 15 razy zdarzało się, że jedna drużyna w danym meczu miała ponad 50 rzutów za trzy punkty. Aż jedenastokrotnie ta sztuka udawała się właśnie "Rakietom" i to wszystko miało miejsce od początku sezonu 2016/2017 do teraz.
ZOBACZ WIDEO: Ogromny projekt Kusznierewicza. Cały świat będzie podziwiał Polaków