Stało się tak z powodu szybszego powrotu do zdrowia innego gracza Houston Rockets, Trevora Arizy. Niski skrzydłowy pierwotnie miał pauzować nawet do miesiąca, ale ostatecznie powrócił do składu zdecydowanie wcześniej. To sprawiło, że po zaledwie czterech dniach postanowiono podziękować Isaiahowi Canaanowi.
Planem klubu było to, aby 15. miejsce w składzie pozostawało nieobsadzone i to jest właśnie jeden z powodów, dla którego tak szybko pozbyto się zawodnika, który miał przecież odciążyć lidera zespołu - Jamesa Hardena - od zadań na pozycji nr 1. Rakiety miały podpisaną z Canannem roczną, niegwarantowaną umowę.
- Jest nam przykro, bo wiemy, że Isaiah był podekscytowany powrotem do Houston - powiedział Daryl Morey, generalny menedżer Rockets. - To nie jego wina. Po prostu do gry wcześniej wrócił Trevor Ariza, a my chcemy utrzymać naszą elastyczność i stąd taka właśnie decyzja - dodał.
Morey liczy jednak na pozostanie w zawodnikiem w dobrych relacjach, gdyby w przyszłości sytuacja zmusiła Rockets do ponownego zwrócenia się w jego kierunku. Canaan w swojej karierze w NBA notuje średnio 8,4 punktu i 1,8 asysty.
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska dały w kość Kusznierewiczowi. "Fatalnie przyciąłem nogę, krew lała się po całej łódce"